Nie da się dziś ustalić, tak jak nie udało się Romanowi Hubickiemu w XIX wieku pochodzenia rodu ani nazwiska. Kształtowanie się nazwisk polskich trwało wiele wieków i nie podlegało pod jedną tylko zasadę. Tworzono je przede wszystkim od imion, nazw miejscowości, wyglądu, wykonywanego fachu, cech charakterystycznych, przezwiska, przynależności do jakiejś grupy etnicznej itd. itp. oraz, oczywiście, spolszczano nazwiska obcego pochodzenia.
Używane dziś jeszcze w Rosji patronimiki (otcziestwo) były dawniej charakterystyczne dla wszystkich Słowian. Mroczko Przecławic, to po prostu Mroczko syn Przecława. W XV wieku zaprzestano używania imienia ojca jako drugiego członu własnego. Poszczególne gałęzie rodów zaczęły przyjmować nazwiska odróżniające je od innych gałęzi danego rodu, obejmujące więcej osób, niż tylko synów jednego ojca.
Początkowo funkcję nazwiska pełniła miejscowość, z której pochodzili lub której byli właścicielami: Wierzbięta ze Smogulca, Dzierżek z Iwna, Pietrasz z Baranowa. Nazwiska tego typu były dziedziczone jednak nie na podstawie więzów krwi, ale prawa własności do danej miejscowości, pojawiały się już w XIII wieku, zanikając w wieku XV. Nie są przydatne w identyfikowaniu konkretnej osoby – zdarzało się często, że zmiana siedziby była przyczyną zmiany nazwiska: Jan z Kobylan i Jan z Dukli to ta sama osoba.
W XV wieku zaczęły pojawiać się nazwiska tworzone od miejscowości przez dodanie formantu -ski: stąd Łaszewski (z Łaszewa), Baranowski (z Baranowa), lub -cki: Hubicki (z Hubic). Formy te upowszechniły się w XVI wieku, ale nadal wynikały z prawa własności, a nie z przynależności rodzinnej. Zdarzały się więc sytuacje, w których bracia posługiwali się innymi nazwiskami bądź też gdy jedna osoba posługiwała się różnymi – zmieniła je po zmianie siedziby. Jedna z linii rodziny Mieroszowskich (z Mieroszowic) otrzymała Gąsiorowo, od tego czasu nazywali się z Mieroszowic Gąsiorowscy; później jeden z braci nabył czy otrzymał w spadku Kuczyn i nazwał się Kuczyńskim. Innym mniej popularnym zwyczajem było przybieranie nazwiska od włości wniesionych w wianie prze żonę, np. Koszutski, ożeniwszy się z właścicielką Radolina, przyjął nazwisko Radoliński, a wielkopolska sławna rodzina Raczyńskich wywodzi się „po mieczu” od Małyskich, z których jeden wziął za żonę właścicielkę wsi Raczyna. Zjawisko takiej płynności nazwisk zanikło na przełomie XVI i XVII wieku, kiedy nazwisko stało się określeniem członków tej samej rodziny i było dziedziczone.
W związku z tym, że funkcję najwcześniejszych nazwisk pełniły nazwy miejscowości i nie wynikał z niego stosunek filiacji, trudno jest odtworzyć nieprzerwane ciągi genealogiczne pokoleń rodziny. Zazwyczaj ustalenie pokrewieństwa osób, które pisały się z tej samej miejscowości, pozostaje dla XIV i XV wieku w sferze hipotez, chyba że o tego typu więzach łączących poszczególne osoby źródła mówią wprost, jak w przypadku zatwierdzania przejęcia ziem, dziedziczenia itp. zmian praw do własności ziemskich, co w wiekach średnich zdarzało się znacznie częściej niż nam się może wydawać. Migracje licznego potomstwa, służba w wojsku lub na dworach i wynikające z niej stanowiska oraz nowe nadziały ziemskie przyczyniały się również do powstawania nowych rodów. Bywa, że kilka rodów ma jednego przodka: od Piotra (Pietrasza) Grzymały początek wzięli Baranowscy, Wilkowscy i Małachowscy.
Tak samo powstało nazwisko Hubicki, często wręcz pisane jako Hubicki z Hubic. Praprzodków interesującego mnie rodu należy więc szukać wśród właścicieli leżących dziś na terenie Ukrainy Hubic. Tu z pomocą przyszedł Ludwik Wyrostek i jego ”Ród Dragów-Sasów na Węgrzech i Rusi Halickiej”. Pisze w nim o starej, polskiej linii herbowej Sas. Otóż w 1367 roku Stefan „Węgrzyn” otrzymał od króla Kazimierza Wielkiego kilka miejscowości nad rzeką Wiar: Rybotycze, Uhelniki (Huwniki) i Sierakowce z polem Gruszów. Był to dar za wierną i owocną służbę dworzanina, zatem Stefan musiał należeć do znanych i zasłużonych ludzi w otoczeniu króla. Ile miał lat, gdy otrzymał posiadłości? Nie wiadomo, prawdopodobnie już trzydzieści, albo więcej i chciał założyć rodzinę.
Stefan Węgrzyn/Wołoszyn już od kilku co najmniej lat rządził w Rybotyczach, przybierając z czasem nazwisko od posiadłości: w 1359 podpisał się jako Szczepan Wołoszyn Rybotycki. Szczepan / Stefan był zatem Węgrem, czy Wołochem? Wołosi w XIV wieku nie byli znani w Rzeczpospolitej, przybyli na ziemie polskie i czerwonoruskie wraz z Węgrami. Stefan nazywany był więc Węgrzynem (Węgrem), ale sam określał się Wołochem. Był jednym z pięciu synów (z jego trzech żon) wojewody Draga-Sasa (ród zarządzający z ramienia Węgier Mołdawią, a po wygnaniu i zasługach wojennych dla Ludwika króla Węgier nagrodzony kluczem dóbr marmaroskich – Konyha). Czterej z nich: Balk, Drag, Stefan i Jan (Dragomir już nie żył) odziedziczyli schedę po ojcu w 1373 roku w Marmaroszu (kraina historyczna w północnej części Rumunii oraz w południowo-zachodniej Ukrainie, często traktowana jako część Siedmiogrodu. Leży wzdłuż rzeki Cisy. Składa się z okręgów: Marmarosz i Satu Mare, natomiast ukraińska część leży w obwodzie zakarpackim), Stefan został wykreślony z aktu darowizny po tym, jak otrzymał na własność polskie Rybotycze.
Stefan, syn marmaroskiego wojewody Draga-Sasa pisany „z Rybotycz” po raz pierwszy pojawia się w dokumentach w 1373 roku, gdy podpisał się jako świadek. Bez „żadnych dodatków narodowościowych”, jak czytamy w książce Ludwika Wyrostka.
Nie wiadomo, kiedy urodził się Stefan – można przypuszczać, że na początku XIV wieku – tak jak nie wiemy z kim ani kiedy się ożenił. Zmarł przed 1415 rokiem, wówczas bowiem Rybotyczami władają jego synowie: Radko i Iwanko. Radko miał bardzo wielu potomków, którzy osiedli w Brześcianach nad Błożewką i występowali jako Brześciańscy, posiadali również niewielkie udziały w Rybotyczach, Uhelnikach i Sierakowcach oraz odziedziczone po ojcu prawa do części Dmoszyc, Radynic, Waśkowiec i Pacławia. Iwanko zmarł przed 1425 r., pozostawiając czterech synów: Iwana, Aleksandra, Jurka i Waśkę, którzy potwierdzili przywilej posiadania Rybotycz.
Iwan syn Iwanka tytułem dziedziczenia otrzymał Uhelniki, Tułkowice i Buchowice, w których zamieszkał i dał początek Buchowskim. Zmarł w 1458 roku.
Jurko (Jerzy, Georg) syn Iwanka został duchownym, nie otrzymał więc żadnego udziału majątkowego, a jedynie pewną kwotę pieniężną. Gorliwość dla spraw materialnych (jak czytamy w „Historii Dragów-Sasów”) wykazywał znaczną, pożyczał pod zastaw, procesował się i bogacił. Posiadł Lubieniec pod Stryjem, Modrycz pod Drohobyczem, zapis na Hruszowie i Litynii. W latach 1445-1448 był pisarzem ziemskim we Lwowie, zmarł około 1460 roku w Nowym Mieście Ryble.
Waśko – w związku ze zmianą obrządku przyjął imię Stanisław – syn Iwanka cieszył się poważaniem okolicznej szlachty, otrzymał tytuł sędziego ziemskiego. Zmarł w 1460 roku, jego potomkowie używali nazwiska Rybotycki. Potomkowie synów Waśki, Jana i Rafała zadłużyli majątek, powiększony przez Jana Rybotyckiego o dobra w okolicy Sambora, który wykupili na początku XVI wieku Komarniccy (oczywiście z Komarnic).
Aleksander syn Iwanka – pisał się najpierw z Brześcian, które były do roku 1440 wspólną własnością, potem ogólnie z Rybotycz a wreszcie od roku 1442 z tenuty (majątek dzierżawny) Hubic czyli wówczas Hubicsioła pod Drohobyczem, dając początek Hubickim herbu Sas. Aleksander miał pewne sumy zabezpieczone na Hruszowie oraz w Popielach oraz odkupił kilka posiadłości od brata Jerzego. Zaznaczył się w aktach na przestrzeni lat 1437-1476 szeregiem pozwów, poręk i skarg, tak w sprawach majątkowych (o posag żony Katarzyny z Herburtów, czyli o Hubice), jak również kryminalnych: dziedzic Lityni oskarżył go o zabójstwo trzech rodowców, jednak sąd sprawy nie rozstrzygnął. W 1476 roku prawdopodobnie zmarł, dziedzictwo bowiem objęli jego synowie: Jan, Aleksander, Mikołaj i Bartłomiej, również często notowani w aktach z powodu zaległości podatkowych i uchylania się od naprawy zamku oraz innych świadczeń obronnych. Związani paktem niedzielności majątku, spłacili siostrę Katarzynę (żonę Mikołaja z Pakoszówki) i Annę (żonę Baltazara Głowy z Czeszek). Część Hubic utrzymywała ich matka Katarzyna, która przeżyła męża o przeszło trzydzieści lat. Bartłomiej spłacił pieniędzmi, które mu wniosła żona Anna ze Stankowa, część należną Zofii, wdowie po Janie Aleksandrowiczu Hubickim i stał się najwybitniejszym członkiem rodu Sas Hubickich w ciągu kilkudziesięciu lat następnych.
Drzewo genealogiczne Draga-Sasa i Stefana Węgrzyna/Wołoszyna.
Początek XVI wieku przyniósł Hubickim poważne niebezpieczeństwo w postaci skupu dóbr, co dotknęło całe Podkarpacie wschodnie i Samborszczyznę, gdzie rozwijał się intratny przemysł solny i potasowy, wywołując całe to przesilenie. Bartłomiej zaczął szybko zatwierdzać wszystkie dawniejsze zapisy na dobra, zabezpieczając na nich żonę Różę z Ostałowic oraz bratanka Jerzego. Wynikiem tych zabiegów był dekret królewski z roku 1518, który chronił i jego, i sąsiadów przed przymusowym wykupem. Drugim dekretem z roku 1523 przyznano Bartłomiejowi i Jerzemu dożywocie na sołectwie w Hubicach. Bartłomieja widzimy jeszcze w roku 1530, kiedy wyswatał córkę Katarzynę za Jana Cieklińskiego. Wspomniany przez Adama Bonieckiego w Herbarzu Bartosz, uczestnik pospolitego ruszenia szlachty w 1577 roku był prawdopodobnie synem lub bratankiem Bartłomieja.
Ród Sas Hubickich rozrastał się i ubożał, stał się klasycznym przykładem szlachty zaściankowej, siłą rzeczy rozprzestrzeniał na inne tereny Rzeczpospolitej, a później, w czasie zaborów, c. k. Galicji, spotykamy to nazwisko na Węgrzech i w Austrii.
W tym czasie przeniosła się jakaś odrośl rodu do ziemi chełmskiej, gdzie wystąpiła już w r. 1537 w osobach Mikołaja, Rafała i Jana Hubickich – pisze Ludwik Wyrostek w historii Dragów-Sasów. Adam Boniecki „Herbarzu polskim” w ziemi chełmskiej lokuje dwóch Hubickich: Mikołaja, który w 1551 roku dziedziczy części Śniatycz i Woli oraz Teodora, koadiutora władyki chełmskiego (koadiutor biskupa to prawnie ustanowiony przez papieża biskup, który po śmierci, awansie lub przejściu na emeryturę biskupa diecezjalnego ma prawo następstwa po nim na urzędzie biskupa diecezji).
Boniecki o rodzie Hubickich herbu Korczak pisze, że gniazdem rodowym były Hubice, dawniej Hubiczsioło, wieś królewska, częściowo szlachecka należąca do Sasów z Rybotycz. Jednak sam przyznaje, że nie wie, czy Jerzy i Bartosz Hubiccy, dziedzice Hubic i Hruszowa z 1508 roku byli herbu Sas, czy Korczak. Zarówno imiona jak czas posiadania Hubic wskazywałyby na Sasów. Spis nazwisk szlachty polskiej z 1887 roku lokuje Sas-Hubickich na Rusi a Korczak-Hubickich na Podlasiu. Szlachta o nazwisku Huba dominowała w okręgu mińskim od 1674 roku. Z kolei spis rodów ziemiańskich XV i XVI wieku lokuje Hubickich herbu Sas i Korczak na Rusi.
W księgach parafialnych Hubic w latach 1785-1795 zapisano niewiele nazwisk, występujące osoby identyfikowano imieniem ojca (Maria córka Józefa). Pojawiające się nazwiska najczęściej były tworzone od imienia ojca lub zawodu: Kuśnierz, Jurczyszyn, Kołodziej, Cymbalista, Stasiów, Andruszków, Staszczyszyn, Haluszczak. Ciekawa odmiana – mężczyzna: Matczyszyn – żona Matczycha; Waszczyszyn – Watczycha. I druga ciekawostka: w hubickich księgach stosunkowo często występuje nazwisko Wołoszyn. Tymoteusz, Stefan i dwóch Grzegorzów pod koniec XVIII wieku posiadali liczne rodziny. Być może są to potomkowie Stefana Węgrzyna/Wołoszyna. Tego już się nie dowiemy.
Niestety, nie znalazłam w tych księgach ani jednego Hubickiego. Najbardziej oczywiste wyjaśnienie – już tam nie mieszkali. Możliwe jest też inne – pozostający w Hubicach Hubiccy należeli do kościoła greko-katolickiego, są zapisani w innych księgach. Tak, czy inaczej, Hubiccy w XVIII wieku w Ukrainie są jedną wielką niewiadomą.
Taką samą niewiadomą pozostają powiązania Hubickich z ksiąg lwowskich z XIX wieku z ich praprzodkami. Jan, Jerzy, Ludwik, Karol ze Lwowa; rodziny z Sambora, Kamionki i Baworowa w tarnopolskim jakoś muszą być powiązane z potomkami protoplasty Aleksandra z Rybotycz Hubickiego, ale nie da się tego ustalić. Największą zidentyfikowaną przeze mnie gałąź Hubickich sięgającą XVIII wieku w Ukrainie jest rodzina Dionizego herbu Sas, jednak ze wspomnianych już niejednokrotnie powodów nie da się ustalić jej powiązań z linią rybotycką. Podobnie rzecz ma się z terenem dzisiejszego województwa podkarpackiego. Na obu tych terenach nazwisko Sas jak i Hubicki pojawia się w XVIII wieku. Natomiast Korczak jako nazwisko – już w 1664 w obwodzie tarnopolskim (Piotr, Andrzej, Walenty, Jan, Krzysztof i Stanisław).
Kiedy, w jaki sposób i który Korczak został właścicielem Hubic dając Korczakom nowe nazwisko – nie wiadomo. Musiało to stać się na przełomie XVI i XVII wieku, wcześniej bowiem Hubicami rządził Bartłomiej Sas Hubicki. Kiedy i jak stracili Hubice – również nie wiadomo.
Hubiccy, w XVIII wieku już zubożali szlachcice, ze względu na służbę dworską i wojskową często zmieniali swoje siedziby, nie da się wykluczyć również innych linii Hubickich pochodzących od popularnego nazwiska Huba.
WOŁOSKI RÓD DRAGFFY, czyli DRAGÓW-SASÓW (za: „Ród Dragów-Sasów na Węgrzech i Rusi Halickiej” Ludwika Wyrostka ).
W kilkanaście lat po mrocznych na ogół wypadkach, które rozegrały się w kotlinie nadcisańskiej i w sąsiadujących z nią od wschodu krajach zakarpackich, pojawił się dokument króla Ludwika z dynastii Andegawenów, oświetlający końcowy moment rozruchów, mianowicie walkę Bohdana z rządcami zdobytej niedawno na Tatarach Mołdawi. Bezpośrednim powodem niniejszego kreślenia szczegółów zmagań prawowitego wojewody z buntowniczym przywódcą Wołochów jest fakt, że znany klucz dóbr marmaroskich, Konyha, przechodził obecnie do rąk wygnanego z Mołdawji rodu Dragów-Sasów.
Uzupełniając akt królewski z r. 1365 koniecznymi domysłami, otrzymamy następujący obraz przewrotu politycznego: W chwili wtargnięcia watah Bohdana rządy w Mołdawii sprawował wojewoda Sas. W sadybie jego znajdowali się podówczas synowie, krewni, powinowaci oraz liczna służba, co składało się razem na znaczny i dobrze uposażony ośrodek rodowy. Ponieważ napad skierowany był w pierwszym rzędzie przeciwko przedstawicielowi znienawidzonej przez Bohdana władzy węgierskiej, ród pod wodzą Sasowego syna, Balka, stanął do obrony. Po wielu atakach ze strony silniejszych liczebnie napastników przerzedziły się szeregi obrońców i w końcu ustąpiły. Na placu boju pozostało sporo krewnych i domowników Sasa, on zaś sam dostał się do niewoli; z pogromu ocalał jedynie poraniony Balk, który przedarł się przez pierścień oblegających i umknął do Węgier. Rzecz oczywista, że rozległe dobra rodowe Sasów padły całkowicie łupem Bohdana.
W uznaniu niespornych zasług rodu, zwłaszcza samego Balka, nadał mu król klucz konyski, który obejmował wioski: Jood, Kis Bocsko, Felsö Visso, Moisciu, Borsa i Felsö Szeliste (Górne Sieliszcze). W nadaniu uczestniczyli również przyrodni bracia Balka: Drag, Dragomir, Jan i Stefan. Tak przedstawia się treść dokumentu, wydobywającego na arenę historyczną ród Dragów-Sasów, potomków wojewody, zwanych też Dragoszycami (Dragffy).
Również Robert Kosecki (lemko.org) wywodzi Hubickich od potomków wołoskich przybyszów, pisze o genezie herbu Sas wiążąc ją z Rusią Halicką (na terenie Ziemi Czerwieńskiej mieszkało ponad sto dwadzieścia rodów szlachty wołoskiej). Pierwsi przedstawiciele Dragów-Sasów pojawili się na Rusi Halickiej w roku 1359. Ci potomkowie wojewodów mołdawsko-marmaroskich otrzymywali darowizny za wierną służbę, zakładając liczne gniazda w górzystej, granicznej okolicy podkarpackiej, rozciągającej się na południe od grodu przemyskiego, i sięgając dalej na wschód, aż do brzegów Złotej Lipy. Od tych przybyszów wywodziły się poszczególne rodziny heraldyczne Sasów. Rozbudowa zasad dziedziczenia spowodowała, że ich gniazda rodzinne pokryły gęstą siecią tereny Rusi Czerwonej, a przedstawiciele Sasów zaczęli odgrywać doniosłą rolę w społecznych stosunkach ruskich. Zadaniem ich, oprócz obrony przed najazdami tatarskimi, było także wprowadzenie nowego typu pasterstwa. Wioski lokowano na prawie wołoskim, odrębnym od prawa niemieckiego, czy ruskiego. Osadnicy z tego okresu, którzy nie posiadali własnego herbu, stawali się posiadaczami herbu Sas związanego z dominującym rodem Dragów-Sasów. Od nazw miejscowości, w których osiadali w latach 1359–1443, poprzyjmowali z czasem nazwiska: Biskowieccy, Brześciańscy, Buchowscy, Hubiccy, Rybotyccy, Wołosieccy.
W okresie późniejszym wiele rodzin, nie tylko wołoskich, brało udział w wojnach, dzięki czemu miało niewątpliwą okazję do zdobycia nobilitacji, większość uszlachconych rodzin, także otrzymywała herb Sas. Zapewne tak właśnie było z Hubickimi, przynajmniej herbu Sas.
Karol Sas Hubicki (ur. 1812 w Knihyniczach, zm. 10 kwietnia 1881 we Lwowie), syn Dionizego Hubickiego (dziedzica Nakwaszy w obwodzie lwowskim) i Julii z Garwolińskich. Jako student filozofii Uniwersytetu Lwowskiego walczył jako ochotnik w powstaniu 1831. Bił się w 4 pułku ułanów, ranny pod Boremelem dostał się do niewoli. Został zesłany na Kaukaz, gdzie przesłużył 2 lata jako szeregowiec, zwolniony po interwencji rządu austriackiego. Był właścicielem (od 1851 r.) Ożydowa w powiecie złoczowskim a następnie odziedziczonych dóbr Nakwasza wraz z Tylkowcami w powiecie brodzkim. W tym czasie luźno współpracował z podziemnymi polskimi organizacjami przygotowującymi powstanie w Galicji. W 1846 roku nie przyjął nominacji na dowódcę obwodu złoczowskiego. Był aktywny politycznie w okresie Wiosny Ludów, był członkiem deputacji polskiej do Wiednia (kwiecień 1848), Centralnej Rady Narodowej we Lwowie, posłem do Sejmu Ustawodawczego w Wiedniu i Kromieryżu (10 lipca 1848 – 7 marca 1849) wybranym z okręgu wyborczego Olejów. W parlamencie należał do „Stowarzyszenia” skupiającego polskich posłów demokratycznych. Dwukrotnie występował z interpelacjami w sierpniu 1848 roku, a mianowicie w sprawie zniesienia żydowskiego podatku religijnego, oraz w sprawie rzekomego powolnego uzbrajania Gwardii Narodowej. We wrześniu 1848 podczas dyskusji nad zniesieniem pańszczyzny oskarżył gubernatora Franza Stadiona o manipulowanie posłami chłopskimi.
W książce „Z przeszłości Galicyi (1772-1862)” znalazłam opisaną scenkę z 1849 roku, z okresu rewolucji węgierskiej: Poseł Karol Hubicki spotkał na jednej z opustoszałych ulic Wiednia w owym dniu grenadyera, palącego cygaro i poznawszy w nim parobka z swej wsi, Nakwaszy, zapytał: A szczo ty tu robyś z Hryniu? Hryć, uradowany widokiem dziedzica, nie omieszkał się przed nim pochwalić z swych czynów, mówiąc: Ta szczo, rizawem Nimciw – wsio: dity, baby…(Jak to co? Zabijałem Niemców, wszystkich – dzieci, kobiety).
Po powrocie do Galicji Karol zajął się początkowo sprawami swojego majątku, w 1857 roku w spisach figuruje jako „właściciel tabularny” (tabula – urzędowa księga prawna, w której spisywano wszelkie transakcje dotyczące posiadłości ziemskich) Nakwaszy z Tetylkowcami. Podczas powstania styczniowego został członkiem Komitetu Galicji Wschodniej i Wydziału Wykonawczego, trudnił się zbrojeniem oddziałów powstańczych. Wziął udział w nieudanej wyprawie oddziału gen. Józefa Wysockiego na Radziwiłłów. Został mianowany naczelnikiem obwodu złoczowskiego; współpracował z generałem Edmundem Różyckim i pułkownikiem Janem Stellą-Sawickim.
W czasie powstania styczniowego, po klęsce pod Radziwiłłowem (2 lipca 1863 r.) pomieszczono rannych (przeważnie z oddziału Horodyńskiego) u państwa Hubickich w Ożydowie pod opieką lekarzy i pań z obywatelstwa, o czym pisze Maria Bucharska w książce „Ciche bohaterki”.
Karol był współzałożyciel liberalnego „Dziennika Polskiego” we Lwowie, posłem do Sejmu Krajowego Galicji I kadencji (1861 – 1866) i II kadencji (1867 – 1869) obieranym z kurii wielkiej własności w Złoczowie. W Sejmie, związany z A. Sapiehą, zasiadał w kilku komisjach, zabierał głos w sprawach serwitutowych, propinacyjnych, szkolnych, zazwyczaj wypowiadał się w duchu konserwatywnym.
Był również posłem do austriackiej Rady Państwa I kadencji (2 maja 1861 – 20 września 1865) i II kadencji (22 października 1868 – 15 września 1869). W Radzie Państwa należał do frakcji posłów konserwatywnych Koła Polskiego w Wiedniu. W 1869 roku został współzałożycielem Banku Krajowego Galicyjskiego, o czym 30 kwietnia 1869 roku doniósł „Głos Wolny”: … oprócz tego ma wkrótce stanąć bank krajowy galicyjski we Lwowie, do którego założenia projekt wyszedł od żyda pana Hochfelda, bankiera lwowskiego (….) Założycielami tego banku są książę Kalikst Poniński, Adam książę Lubomirski, doktor Tomasz Rajski, bankier Kirchmajer z Krakowa, członek reichsratu Karol Hubicki (…). Od 1870 roku Karol Hubicki nie udzielał się politycznie. Co ciekawe, w niektórych źródłach figuruje jako Karl Ritter von Hubicki.
Żoną Karola była Aniela Sierakowska, córka Władysława Sierakowskiego h. Dołęga, ziemianina, również członka tajnych organizacji niepodległościowych, posła na sejm w Kromieryżu.
Córka Karola i Anieli, również Aniela, wyszła za mąż za Władysława Gniewosza herbu Rawicz, właściciela majątku Kąty koło Lwowa, posła na Sejm Krajowy Galicji.
Henryk Sas Hubicki ur.1817, brat Karola, syn Dionizego i Julii z Garwolińskich, chodził do szkoły w Tarnopolu. W 1833 roku za posiadanie książek patriotycznych został skazany na tydzień aresztu i wydalenie ze szkoły. Następnych latach brał udział w tajnych związkach, należał do bliskich współpracowników Kaspra Ciąglewicza, którego ukrywał w majątku rodzinnym we wsi Nakwaszy nad Ikwą w obwodzie lwowskim. Henryk Hubicki był wybrany członkiem Komitetu przy Lwowskiej Radzie Narodowej ażeby nadawać patryjotyczny i demokratyczny kierunek czynnościom Rady i usiłowaniom narodowym, jak napisał Bolesław Limanowski w „Szermierzach wolności”. W 1839 roku został aresztowany we Lwowie – znaleziono przy nim druki pisma nielegalne między innymi instrukcję o agitacji rewolucyjnej w armii austriackiej oraz wśród nauczycieli (zapewne chodzi o instrukcję dla nauczycieli ruskich, ułożoną przez Kaspra Ciąglewicza).
Podczas śledztwa Henryk wypierał się rewolucyjnej agitacji ale przyznał się do kontaktów z emisariuszami. Czeski historyk Häjek w „Ćasopis Matice moravske” (za: „Zwrot” 2008) twierdzi, że Hubickiego oskarżono również (na podstawie donosu) o agitację niepodległościową wśród chłopów w majątku jego ojca. Pierwotny wyrok 10 lat więzienia w wyniku apelacji został zmniejszony do lat 7. W wigilię Bożego Narodzenia 1840 roku został osadzony (jak wspomniano w „Pamiętniku niedoli Antoniego Langiego z lat 1849-1856”) w więzieniu w fortecy w czeskim Spielbergu (w Polsce nazwę tłumaczono dosłownie: Grajgóra).
W opisie warunków więziennych, zamieszczonym w czasopiśmie „Nasz kraj” w 1931 roku, wspomniano Henryka: Więźniowie polscy zajmowali na Spielbergu z początku pierwsze, po nadbudowie zaś również i drugie piętro głównej budowy więziennej, zwane do dziś „traktem galicyjskim“. Do ulg, w drodze laski cesarskiej im przyznanych, należało to, że łączeni byli po dwóch lub po trzech w jednem miejscu, gdzie w odróżnieniu od pozostałych więźniów, śpiących na gołych deskach, było dla każdego drewniane łóżko szpitalne z siennikiem, prześcieradłem, poduszką, wypchaną sieczką i jedną lub dwiema derkami. Do innych wygód cel politycznych należały też różne przedmioty dla utrzymania czystości. Niehigienicznem jednak było naczynie drewniane na odpadki, przez cały dzień pozostające w celi. Zresztą w celach była czystość wzorowa, kontrastująca ostro z nieporządkiem w Lwowskim areszcie śledczym. Drzwi cel, zamykające się na zamek i klamkę, zaopatrzone były w dwa otwory. W większym zawieszano lampę, którą wolno było świecić do dziewiątej godziny wieczorem, mniejszy był przeznaczony do obserwowania więźniów z korytarza. Okna dopiero za pobytu Polaków zostały opatrzone siatką drucianą, ponieważ w r. 1841 więźniowie Henryk Hubicki i Stanisław Cymborski umówili się z kryminalistami, którzy ich zaopatrzyli w przybory do pisania.
Henryk Hubicki ustawicznie popadał w konflikt z władzami więzienia, odmawiał złożenia prośby do cesarza o łaskę, toteż zabiegi rodziny o skrócenie kary były daremne. Zacytuję ponownie artykuł z czasopisma „Nasz kraj” z 1931 roku: Będąc żywego usposobienia (Henryk), miewał w pierwszych latach swego uwięzienia częste dość nieporozumienia z Thumą, (kierownik grupy strażników), co miało dlań ciężkie następstwa, gdyż podanie jego o udzielenie amnestii załatwiono mu odmownie. Wydarzenie to wpłynęło na Hubickiego tak silnie, że odrzucał stanowczo wszelkie później dawane mu rady ponawiania owej prośby, chcąc aż do dna wypić swój kielich goryczy.
Rok później wytoczono mu w więzieniu sprawę za nielegalne porozumiewanie się z towarzyszami. Polaków było tam osadzonych wielu, jak wspomina jeden z więźniów: Henryk Hubicki, Józef Siekierski, Leon Szymański i wielu innych, około stu pięćdziesięciu, w liczbie ich byli trzej górale: Jacenty i Jan Kasowie i Jan Sterenla. Więźniowie utworzyli tam z pomiędzy siebie „Rzeczpospolitą grajgórską” i kształcili się nauczając się wzajemnie.
W 1846 roku zamknięto Henryka w karcerze za stawianie oporu. W kazamatach nabawił się gruźlicy, co władze więzienia zbagatelizowały, przeniesiono go do lepszej celi dopiero, gdy jego stan był beznadziejny. Zmarł 19 lutego 1847 roku (za: X tom Polskiego Słownika Biograficznego).
We Lwowie w 1908 roku wydano K. Ostaszewskiego-Barańskiego „Z morawskiej ziemi (notatki)”. Dwukrotnie, pisząc o Spielbergu wspomina Henryka Hubickiego. Żaden jednak z narodów znajdujących się pod jarzmem austrjackiem nie dostarczył Graj górze tylu ofiar sprawy wolności, co naród polski. Podobnie jak po procesach, wywołanych wyprawą Zaliwskiego, szły całe kolumny polskich męczenników zaludniać ponure cele Kufsteinu, tak po katastrofie w r. 1846 dążyły ku Bernu długie szeregi wozów pocztowych, wiozących skazańców polskich. A było ich tam już niemało, zesłanych po różnych procesach w latach 1841 – 1847; w ich liczbie byli: Henryk Hubicki, ks. Mik. Hordyński, Wład. Czaplicki, Henryk Bogdański, Leonard Stawski, Eugeniusz Chrząstowski, i późniejszy kardynał, książę biskup krakowski Albin Dunajewski.
Drugi raz opisuje okoliczności śmierci Hubickiego: Bieliznę i pościel zmieniano raz w tygodniu; każdy z więźniów musiał dać ogolić brodę i wąsy. Z powodu tej brutalnie wykonywanej, a upokarzającej operacji, przychodziło często do gwałtownych zajść między więźniami, a personalem, które naturalnie kończyły się smutno dla pierwszych, gdyż opornych osadzano w podziemnych wilgotnych i ciemnych kazamatach, w których rujnowali doszczętnie zdrowie. Jedną z ofiar takiego zajścia był Henryk Hubicki, który za opór stawiany przy goleniu zarostu, wtrącony został na pięć tygodni do podziemnych kazamat i dostał tam wybuchu krwi. Pozostawiono go bez pomocy lekarskiej i dopiero po piątym krwotoku wyniesiono nieprzytomnego już do kaźni na parterze, gdzie w kilka godzin później skonał 17. lutego 1847.
Cytowany już Häjek sumiennie wyśledził i zanalizował powody, które złożyły się na śmierć polskiego patrioty w austriackim więzieniu. Za najważniejszą przyczynę uznał fakt, iż Hubicki postanowił nie zwracać się po raz drugi o przyznanie amnestii. Zdaniem Häjka, nie chciał on w ten sposób ukorzyć się przed zaborcą. Wręcz odwrotnie – zaczął się stawiać strażnikom, obraził kierownika „tajnego oddziału” dla więźniów politycznych Frantiśka Thumę nazywając go osłem, oponował dyrektorowi całego więzienia Antonowi Bayerowi. Za niedotrzymywanie regulaminu więziennego został wtrącony do karceru. Pogorszenie warunków egzystencji sprawiło, iż zapadł na zdrowiu. A że na dodatek lekarz więzienny Carl Ernst Rincolini niezbyt znał swą profesję, los Hubickiego został przesądzony.
Nie udało mi się znaleźć ani jednej fotografii Henryka, za to znalazłam kilka informacji o jego rodzinie.
Dionizy Hubicki herbu Sas i Julia z Garwolińskich, rodzice Karola i Henryka, mieszkali w obwodzie lwowskim, ich główną siedzibą była Nakwasza (patrz mapka str. Xxx). Dionizy Hubicki jest również wspomniany jako plenipotent (pełnomocnik) administracji dworskiej (w książce Galicyjskie miasta i miasteczka w józefińskim katastrze gruntowym”, tom XXV) w Knihyniczach, co by wyjaśniało, dlaczego tam urodził się najstarszy syn Dionizego. Oprócz opisanego wcześniej Karola i Henryka mieli jeszcze córkę Feliksę (w 1833 roku poślubiła Emanuela Grafa, plenipotenta dóbr Zagórze) oraz syna Zygmunta, który z żoną Zofią z domu Graf przeniósł się do Bychawki (dzisiejsze woj. lubelskie). Dionizy był synem Michała z Chartanowic, wnukiem Bazyla i w prostej linii potomkiem Aleksandra z Rybotycz Hubickiego (patrz str xx oraz xxx). Jak twierdzi Adam Boniecki Aleksander Rybotycki w 1446 zabezpieczył posag żony swej, Katarzyny Herburtówny łowczanki przemyskiej na sumach zapisanych na wsiach królewskich Hubiczsioło i Stanile w drohobyckiem, a w 1461 ponawia to zabezpieczenie na połowie wsi swoich Hubice i Hruszowie. Od wsi tej, której część była jego dziedziczną własnością, a z której poszli i Korczakowie Hubiccy, pisał się także często Hubickim i od niego prawdopodobnie pochodzą Sasowie Hubiccy.
Dionizy miał dwóch braci: Jerzego (w 1821 roku wywiódł swoje szlachectwo, ożenił się z Anną z Macielińskich, miał dwie córki: Magdalenę i Teklę) oraz Bazylego (poślubił Anastazję Dunikowską, mieli pięciu synów: Sylwestra, Jana, Eustachego, Michała Mikołaja oraz Ludwika).
Ludwik Hubicki ożenił się z Antoniną Stroeger, ich synem był Emil Hubicki, adwokat lwowski, prezes banku na powiaty kolbuszowski, rzeszowski i strzyżowski. Emil mieszkał przy ul. Zyblikiewicza 29 (dziś Franko), zmarł w 1925. Na pewno jego synem (nie wiem, czy jedynym) był urodzony w 1877 roku Stanisław Emil, mieszkający w sąsiedniej kamienicy przy Zyblikiewicza, prof. dr inż. w Katedrze Inżynierii Lasowej Wydziału Rolniczo-Lasowego Politechniki Lwowskiej. Stanisław zginął 15 października 1942 w niewyjaśnionych okolicznościach. Do dziś znana jest jego praca, wydana w 1927 roku nakładem Politechniki Lwowskiej „Zabudowania potoków górskich”, efekt wykładów, jakie prowadził na wydziale, między innymi o wpływie lasów na odpływ wód. Nie wiem, czy Stanisław Hubicki założył rodzinę ani czy miał potomków.
Drzewo genealogiczne Dionizego Hubickiego z Nakwaszy.
Opracowanie powstało na bazie ogólnodostępnych źródeł internetowych.
Grażyna Grabowska, Kraków, e-mail: ragogw@gmail.com
Z przerwą na wychowanie dzieci pasjonuję się historią rodzinną od dawna, buduję drzewa swoich i cudzych przodków. Ta pasja pozwala lepiej poznać historię, poznać świat sprzed wieków. Trzeba być nieco jak detektyw, historyk, grafolog, układacz puzzli. Moje zainteresowanie rodziną Gąsiorowskich z Kujaw, Firynów z Kociewia, szwajcarskich Ruossów osiadłych w Polsce, poznańskich Waligórskich, podkrakowskich Grabowskich i Bińczyckich zatacza coraz szersze kręgi: o Hubickich, Aleksandrowiczów spod Lwowa, Fiebigów z Kujaw.