Jazłowiecka ?
Ty, co ułanów
Znałaś po imieniu
Gdy wrzesień pamiętny czerwienił ranami
Módl się za nami
(ks. Jan Twardowski)
Odwiedzając kraje i zakątki świata na różnych kontynentach oraz spotykając się z przedstawicielami Polonii rodem z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej (RP), szczególnie z tymi najstarszymi, byłem często pytany, skąd pochodzi mój kresowo-wschodni akcent? Tłumacząc, że urodziłem się na Ziemiach Zachodnich w domu moich Dziadków, Kazimierza Kuliczkowskiego (1886/87-1957) i Kazimiery Kuliczkowskiej (1901-1973) z domu Marcinkowskiej, rodem z Jazłowca na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej (RP), i z którymi wzrastałem, rozmowy szybko przestawiały się na tory historii miasteczka. Częścią integralną historii Jazłowca w umysłach moich rozmówców była Matka Boża Jazłowiecka (MBJ), klasztor, zamek i 14. Pułk Ułanów Jazłowieckich.
Cudowny posąg Matki Bożej Jazłowieckiej, dłuta Tomasza Oskara Sosnowskiego (1810-1886), profesora rzeźby w Akademii św. Łukasza w Rzymie, emigranta, uczestnika powstania styczniowego, został wykonany z białego kanaryjskiego marmuru w Rzymie na prośbę Matki Marceliny Darowskiej, założycielki pierwszego w Polsce klasztoru sióstr niepokalanek w Jazłowcu w archidiecezji lwowskiej w 1863 r. Figura Matki Bożej Niepokalanej miała być wykonana w taki sposób, „by pociągała do modlitwy, rozgrzewała i podnosiła (?) serca do Boga, budziła poczucie piękna i rozwijała zamiłowanie do sztuki”. Od chwili przybycia do Jazłowca w 1882 r. statua Najświętszej Maryi Panny obdarzana była szczególną czcią. Przed nią siostry składały swoje zakonne śluby, a uczennice prowadzonej przez siostry szkoły składały swoje przyrzeczenia sodalicyjne. Przed wizerunkiem Madonny gorliwie modlili się mieszkańcy Jazłowca i okolicznych miejscowości. Figura MBJ została poświęcona 10.08.1883 r.
Ten wizerunek Niepokalanej Panienki znajduje się w ołtarzu kaplicy klasztornej Sióstr Niepokalanek w Jazłowcu, na wschodnich kresach Rzeczypospolitej, niedaleko Zbrucza, granicy bolszewickiej, w województwie Tarnopolskim. Na dzień 9 lipca 1939 r. wyznaczono uroczystą koronację cudami słynącego wizerunku Niepokalanej Dziewicy, zwanej Panią naszą Jazłowiecką. Jest to posąg marmurowy, trochę więcej niż naturalnej wielkości, dłuta wielkiego polskiego artysty XIX wieku, Oskara Sosnowskiego. Zwykle cudowne obrazy lub posągi nie są bynajmniej dziełami sztuki; tu jest przeciwnie: Pani Jazłowiecka, zwana też Hetmanką ułanów, jest arcydziełem rzeźby i otrzymała kilkadziesiąt lat temu złoty medal na wystawie paryskiej. Wiotka dziewczęca postać, stojąca na kuli ziemskiej, oczy spuszczone, ręce skrzyżowane na piersiach, jedną nogą, obutą w klasyczny sandał, oparta na półksiężycu, drugą depce głowę węża, trzymającego w paszczy zakazany owoc rajski. Na twarzy rozlany jakiś uśmiech niebiański, a także z niej bije skupienie, takie zatopienie się w Bogu, że jeden z naszych biskupów, przyjrzawszy się Jej uważnie i z bliska, powiedział niedawno: Ona zmusza do modlitwy. (Pani Jazłowiecka, Warszawa/Tuchów, 1939).
Mój Ojciec, Franciszek Kuliczkowski (1924-2014), jako rodzinny gawędziarz, genealog i historyk opowiadał o dorocznej tradycji przybywania do klasztoru patrolu 14. Pułku Ułanów z oddalonego o ponad 200 km Lwowa w dniu 7.12. – w przeddzień uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP. Ułani, po I wojnie światowej w wyniku zwycięskiej bitwy z Ukraińcami, którą stoczyli pod Jazłowcem 11 lipca 1919 r., przyjęli Matkę Bożą Jazłowiecką za swoją Hetmankę, przypisując zwycięstwo pomocy i opiece Maryi czczonej w klasztorze w Jazłowcu. 20.03.1921 r. Marszałek Józef Piłsudski udekorował sztandar Pułku orderem Krzyża Virtuti Militari.
Franciszek, jako młodzieniec fascynujący się historią, zachwycał się końmi, mundurami oraz uzbrojeniem, odpowiednio utrwalając te ujęcia w swoich pracach oraz wracając do nich częstymi wspomnieniami przez większość swojego życia.
Jednego lata podczas wakacji przyszedł do nas, jak się później okazało profesor z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i zapytał czy nie mógłby zamieszkać w naszym domu na miesiąc czasu z wyżywieniem. Mama wahała się z odpowiedzią, tłumacząc m.in., że kuchnia kresowa jest skromniejsza od warszawskiej. Bardzo usilnie i natarczywie prosił ten pan, ażeby wynająć jemu pokój, ale z wyżywieniem, rodzice wyrazili zgodę. Po śniadaniu wyruszał ten profesor w plener szukać ciekawego obiektu do malowania. Za zgodą rodziców, zgodziłem się nosić jemu sztalugi, farby i ramy naciągnięte szarym płótnem, zapokostowane i gotowe do malowania. Kupiłem sobie blok do rysowania, farby pastelowe, pędzelki i rozpocząłem malować pod okiem profesora, który bardzo zachwalał moje prace (?). Malowaliśmy m.in. ruiny zamku, młyn wodny, kapliczkę za klasztorem, klasztor na wzgórzu okalającym go rzeką Jazłowczyk i wiele innych malowniczych widoków. (Kuliczkowski Franciszek, Pamiętnik-kronika, s. 21-22).
Niestety, nie posiadamy informacji o ilości i tytułach dzieł malarskich Franciszka.
Uroczystość koronacji słynącej cudami i łaskami figury Matki Bożej Jazłowieckiej, patronki 14 Pułku Ułanów, papieskim diademem odbyła się 9.07.1939 r. z udziałem Prymasa Polski, kardynała Augusta Hlonda w asyście metropolity lwowskiego, Bolesława Twardowskiego, w otoczeniu biskupów, duchowieństwa, władz państwowych i wojska, sióstr niepokalanek i ich wychowanek. Liczne tłumy zebranych były świadkami uroczystości koronacji – goście, pielgrzymi oraz Jazłowczanie reprezentujący wiele wyznań i narodowości kresowej mozaiki- kończąc na duchowieństwie i wiernych wyznania mojżeszowego.
Wśród tłumów i świadków uroczystości koronacji posągu MBJ, była nasza ciocia i siostra Franciszka Kuliczkowskiego – Jadwiga Aścik z domu Kuliczkowska. Poniżej podajemy fragment wiersza, który Jadwiga zapamiętała i recytowała 9.07.1939 r. w czasie akademii z okazji koronacji Matki Bożej Jazłowieckiej:
Znaszli w czerwieńskiej ziemi ustronie,
kędy warowne wzgórza Podola,
pękły szczeliny i jarów tonie,
jak granatami zorana rola.
(Jadwiga Kuliczkowska-Aścik, Pamiętnik-zapiski, s. 25).
Dwa miesiące później wybuchła wojna. Ukoronowana Madonna w trudnym czasie II wojny światowej wspierała ze wzgórza jazłowieckiego walczących na wszystkich frontach żołnierzy i opiekowała się polskimi rodzinami. W połowie sierpnia 1944 r., w reakcji na wiadomość o mobilizacji do służby wojskowej, przed budynkiem Rady Narodowej w Jazłowcu zgromadził się tłum mieszkańców. Kazimierz Kuliczkowski, przewodniczący Rady Narodowej, wygłosił płomienny i patriotyczny apel do wszystkich zgromadzonych, wśród których był Franciszek Kuliczkowski. Kilka dni później, podczas opuszczenia rodzinnego domu i udania się na wojnę, rodzice pobłogosławili jemu, zaś mama Franciszka, Kazimiera, dała mu obrazek – wizerunek Matki Bożej Jazłowieckiej, który odegrał szczególną rolę podczas wojny.
Franciszek Kuliczkowski służył jako telegrafista w 6. Baterii, 56. Pułku Artylerii Przeciwpancernej, 9. Samodzielnej Brygadzie II Armii Wojska Polskiego i wraz z tysiącami innych żołnierzy, przyczynił się do utworzenia wielu chlubnych kart w historii polskiego oręża. Jako wielokrotnie odznaczony bohater walk zbrojnych z najeźdźcami o niepodległą i suwerenną Polskę, w 2001 r. Prezydent RP i Siły Zbrojne RP awansowali oraz mianowali Franciszka Kuliczkowskiego na stopień podporucznika Wojska Polskiego.
Podczas działań wojennych, Franciszek „uzbroił” i zabezpieczył wizerunek MBJ dwoma płytkami, które wykonał z szyby kuloodpornej zestrzelonego wrogiego samolotu Luftwaffe. W czasie ciężkich walk podczas Operacji Berlińskiej i ogromnego oporu ze strony wroga, II Armia WP doświadczyła dużych strat osobowych… zginął m.in. śmiertelnie ranny Czesław, drogi i bliski przyjaciel oraz towarzysz broni Franciszka, po którym otrzymałem imię (nazwiska jego nie zapamiętałem). Podczas przerwy w walkach, Franciszek sięgnął do kieszeni munduru, w której nosił wizerunek MBJ. W częściowo uszkodzonej płytce kuloodpornej zabezpieczającej obrazek, Franciszek zauważył odłamek wrogiego pocisku. Wizerunek MBJ towarzyszył jemu aż do czasu demobilizacji w marcu 1946 r. Do końca życia Franciszek trwał w przekonaniu, iż ten obrazek-wizerunek i wstawiennictwo MBJ oraz błogosławieństwo i nieustanne modlitwy jego rodziców przyczyniły się do przetrwania i bezpiecznego powrotu z wojny.
Ostatnia liturgia Mszy św. w kaplicy klasztornej Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny pw. Matki Bożej Jazłowieckiej w Jazłowcu została odprawiona 7.05.1946 r. „Wygnanka z Jazłowca” w transporcie repatriantów po niespełna 3 tygodniach podróży dotarła do Szymanowa 24.06.1946 r., aby tu, u wrót stolicy, czuwać nad Ojczyzną, nieść pomoc i nadzieję. Dzień później hołd NMP Jazłowieckiej złożył pierwszy pątnik u Białej Pani – prymas Polski, kardynał August Hlond.
W Szymanowie, statua Pani Jazłowieckiej, pełna dostojeństwa, blasku i wewnętrznego skupienia, wyrażająca dziewiczą czystość i dar macierzyństwa, nie tylko nie straciła dawnych swych czcicieli, ale wciąż zyskuje nowych. Znów, jak niegdyś przed laty, żołnierze chcą, by była ich Patronką. Znów podczas świąt i uroczystości pochylają się przed Nią wojskowe sztandary, znów przybywają pielgrzymki w mundurach… A w kaplicy szymanowskiej – jak niegdyś w Jazłowcu – rozlegają się słowa ułańskiej pieśni autorstwa poległego w wojnie obronnej 1939 majora Władysława Nowackiego: Szczęście i spokój daj tej ziemi, Pani, co krwią spłynęła wśród wojen, pożogi…
W maju 1991 r. po wylądowaniu w Warszawie i w drodze na Ziemię Lubuską, ciche plany mojego Ojca dotyczące posągu MBJ zostały zrealizowane. Wraz z nim i innymi osobami przybyliśmy z wcześniej niezaplanowaną wizytą do Szymanowa, gdzie od czerwca 1946 r. posąg Maryjny z Jazłowca znajduje się w przyklasztornym kościele pw. Matki Bożej Jazłowieckiej, a który od 2002 r. znany jest jako Sanktuarium ku czci Matki Bożej Niepokalanej zwaną Panią Jazłowiecką. Z radością wielką, ale jednocześnie z głębokim wzruszeniem w obecności Siostry Przełożonej, Franciszek dzielił się informacjami i przeżyciami dotyczącymi MBJ. Po 45 latach od czasu opuszczenia Jazłowca, my – potomkowie rodu z Jazłowca, doświadczyliśmy szczególnego i rodzinnego zgromadzenia przy oryginalnym posągu Pani Jazłowieckiej.
Innym wydarzeniem połączonym z MBJ była nasza rodzinna pielgrzymka do Jazłowca w lipcu 1970 r. Tuż przed przejazdem kolejowym i przystankiem Przemyśl-Mościska, na byłej granicy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (USRR), śp. Kazimiera Kuliczkowska zaczęła okazywać wiele niepewności oraz zdenerwowania. Jakby przewidując kontrolę swojego bagażu, Babcia włożyła na szyję wcześniej zakupione w nowosolskim sklepie z dewocjonaliami nie tylko łańcuszki z medalikiem MBJ, ale również różańce. Celnik USRR, zdenerwowany brakiem zabronionych artykułów w Babcinej walizce, z wielkim gniewem spojrzał na Babcię i w złości wykrzyknął po ukraińsku: A Wy ile tych Matek Bożych i Bogów potrzebujecie? Czy rozmawiacie z nimi wszystkimi?! Trzęsącym się głosem, z wielkim zdenerwowaniem i bojaźnią, ale jednocześnie dość stanowczo, Kazimiera odpowiedziała: Rozmawiam z Nimi codziennie i potrzebuję Ich wszystkich… Bez dodatkowych komentarzy ze strony strażnika, ale w wielkiej niepewności kontynuowaliśmy podróż do Lwowa. Z Nowej Soli, a następnie ze Lwowa do Jazłowca, przewieźliśmy wszystkie zakupione dewocjonalia. Dodam, że konfrontacja ta miała miejsce ponad 50 lat temu, ale pomimo tego dokładnie zapamiętałem tę scenę.
Wśród zbiorów filatelistycznych w Nazareth, Pensylwania (USA), szczególne miejsce zajmuje okolicznościowa koperta ze znaczkiem i pieczątką z 9.07.1999 r., która była częścią emisji Poczty Polskiej pt. Sanktuaria Maryjne z wizerunkiem Matki Bożej Jazłowieckiej o nominale 4 zł., z numerem 3631.
Dwa tygodnie temu, dzieląc się informacją o przygotowywaniu niniejszego opracowania, z kuzynką Ireną Szymczak-Mitkiewicz z domu Aścik z Nowej Soli, dowiedziałem się, że znaczek z tej samej serii Irena permanentnie trzyma w swoim dowodzie osobistym.
Moja kuzynka, Ewa Agnieszka Śliwińska z Pępic, szczególnie troszczy się o oryginalną publikację z uroczystości koronacji Matki Bożej Jazłowieckiej z adnotacją i podpisem jej Dziadka, Bronisława Śliwińskiego (1909-1951). W uroczystości koronacji Matki Bożej Jazłowieckiej uczestniczyła cała rodzina Śliwińskich z pobliskiej Krzywołuki: 30-letni Bronisław z 26-letnią żoną Eugenią i synami: 5-letnim Zbigniewem oraz 3-letnim Franciszkiem. Franciszkowi Śliwińskiemu (1936-2016) noszony wraz z osobistymi dokumentami obrazek Matki Bożej Jazłowieckiej – Orędowniczki, Pośredniczki, Pocieszycielki – towarzyszył do końca.
Udział Franciszka Kuliczkowskiego w II wojnie światowej, przymusowa repatriacja jego rodziny na Ziemie Zachodnie i inne doświadczenia sprawiły, że niestety nie zachowały się żadne z jego prac malarskich z rodzinnego Jazłowca… kończąc na tych dotyczących kaplicy, kapliczki, klasztoru, posągu MBJ i zamku. Dodatkowo, ubolewam, iż wizerunek MBJ, który przetrwał działania wojenne, zaginął i nie znajduje się wśród wotów dziękczynnych dekorujących prezbiterium sanktuarium w Szymanowie. W obecnym Jazłowcu obok szpitala przeciwgruźliczego istnieje klasztor Sióstr Niepokalanek z kaplicą i wierną kopią posągu Matki Bożej Jazłowieckiej, punkt katechetyczny, dom rekolekcyjny oraz grobowiec sióstr zakonnych i założycielki Zgromadzenia, Matki Marceliny Darowskiej.
Zdaję sobie sprawę, że depozyt wiedzy o historii i wstawiennictwie Matki Bożej Jazłowieckiej maleje wśród potomków rodów z Jazłowca, których szeregi bardzo szybko wykruszają się. Obchodząc dzisiejszą uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i w obliczu zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku 2021, życzę Wszystkim Państwu – Personelowi oraz Czytelnikom Archiwum Kresowego – błogosławionych świąt i nieustannego wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny.
Niektóre wykorzystane źródła:
Aścik-Kuliczkowska Jadwiga, Pamiętnik-zapiski, Nowa Sól ,2015.
Kuliczkowski Franciszek, Pamiętnik-kronika, Nowa Sól, 2005-2010.
Jazłowiecka Pani – odbitka z Pełni życia, zeszyt 2, rok 1939. Drukarnia M. Gołaszewski i Syn, Warszawa/Tuchów 1939.
Informacje zawarte na stronie www.niepokalanki.pl
Zebrał i opracował Czesław Antoni Kuliczkowski, frczeslaw@aol.com
we współpracy z Ewą Agnieszką Śliwińską, ewa.agnieszka.sliwinska@googlemail.com
Nazareth (USA) – Pępice (Polska), 8. grudnia 2020 r.