Lwów, lata 40. XX w. Rodzina Z.
Podwórko jednej z kamienic.
![](https://archiwumkresowe.pl/wp-content/uploads/2021/08/Lwow-lata-40.-XX-w.-Zoriana.jpg)
Trwa wojna, ale dzieci nie mogą ciągle się bać. Chcą się śmiać, psocić, biegać. Czasami obsobaczy je sąsiad i wyzwie od baciarów, ale mimo, że jest biednie, wszyscy sobie pomagają i żyją ze sobą w zgodzie.
Mały specyfinder dorwał drewniany wózek do przewozu różnych szpargałów. Świetnie nadaje się do zabawy, pomieści kilkoro dzieci. Może ktoś nas przewiezie? Nie trzeba będzie tarabanić się i szmulać na piechotę.
Siedzą szczęśliwe jak w Lunaparku.
Ktoś uwiecznia tą chwilę na zdjęciu. Fotograf stoi przodem do dzieci, słońce ma z tyłu za plecami. Promienie odbijają się od szyb w okienkach piwnicznych i wracają do obiektywu.
Biała plama, wynik słonecznego flesza, w centralnej części zdjęcia prawie przysłania blondwłosą dziewczynkę, dzieci mrużą oczy, a na ich buźkach maluje się cień.
W tle tynk w kamienicy odpada, a może to ślady po kulach, niemy świadek jakiejś tragedii?
Z czwórki dzieci wojnę przeżyła tylko mała Zoriana, drobna dziewczynka w jasnej sukience z falbanką. W dniu swojego ślubu, w latach 60., zrobiła sobie zdjęcie na tym samym podwórku, przy tej samej kamienicy we Lwowie. Tylko tamtych dzieci już przy niej nie było.
![](https://archiwumkresowe.pl/wp-content/uploads/2021/08/Lwowslub-Zoriany-corki-Zoski.-W-tle-dom.jpg)
Siostra babci Stefanii, Zofia ze swoją córką Zorianą. Lwów, lata 60. XX w.
Wyjaśnienia zwrotów z gwary lwowskiej
- Baciar – łobuz
- Sobaczyć – krzyczeć, wyzywać
- Specyfinder – spryciarz
- Szpargały – klamoty, manatki
- Tarabanić – trudzić się, męczyć
- Szmulać – chodzić, łazić
P.S.
Tytuł największego baciara w rodzinie przypadał w dzieciństwie właśnie mnie. Ile razy rodzice chcieli gdzieś wyjść i podrzucić mnie do dziadka, on zawsze protestował, że z tym baciarem absolutnie nie zostanie.
Któregoś razu, kiedy akurat się mną opiekował, zasnął w fotelu. Wpadłam na pomysł zabawy we fryzjera. Model nasuwał się sam. Na nielicznych, siwych, kosmykach dziadka, na czubku głowy pojawiły się różnokolorowe kokardy, plus gustowne brokatowe spinki.
Byłam bardzo dumna z ukończonego dzieła, gdy do drzwi zadzwonił listonosz, dziadek zerwał się z fotela i popędził z tą tęczą na głowie aby otworzyć…
Uuuuuu, nie był zadowolony z tej stylizacji. Nie wykazał się kompletnie poczuciem humoru, choć z natury był bardzo pogodny. Musiałam się szybko ewakuować. Schroniłam się u rozbawionej babci Anieli, drugiej żony dziadka Antoniego, wspaniałej kobiety, choć nie Kresowianki.
Jeśli ktokolwiek i kiedykolwiek oglądając moje zdjęcia i czytając historyjki pod nimi, dokona odkrycia i coś sobie przypomni, albo rozpozna którąś z widocznych tam osób, proszę o kontakt.
Renata Orzech
Adres do kontaktu: naciao@op.pl