Mała dziewczynka dumnie jedzie na białym rowerku odziedziczonym po starszym kuzynie. Ma niewiele ponad dwa lata, ale czuje się ważna i dorosła…
Właśnie nauczyła się jeździć, a to potrafią przecież tylko duzi. Tylko oni jeżdżą bez bocznych kółek i asekuracji pomocnika, który trzyma drewniany trzonek. Tylko duzi są odważni. A ona jest… Spogląda z wysokości siodełka, a świat który widzi, jest już inny niż ten, który widziała drepcząc obok dziadziusia, gdy ten zabrał ją na rower, aby nauczyć, że mały człowiek dużo może. Ta lekcja jazdy na dziecięcym rowerku była czymś więcej niż nauką trzymania równowagi. Wtedy dowiedziała się, że potrafi zapanować nad strachem, że jest silna, no i nie potrzebuje bocznych kółek, jeśli z boku albo tuż za nią jest On – dziadzio Paweł: opiekun, nauczyciel, przyjaciel.
Obrazek z dzieciństwa powraca, a wraz z nim chęć podzielenia się wspomnieniem o tym niezwykłym człowieku, który najpierw wywrócił mój dziecięcy świat, a potem uczył, jak go bezpiecznie budować na nowo.
Poznajcie mojego dziadka, Pawła Wąsowicza…
Paweł przyszedł na świat w 1933 roku w powiecie złoczowskim na tarnopolszczyźnie, a dokładnie w miejscowości Chmielowa, położonej wśród ogromnych lasów, między Dniestrem a Bugiem. Był synem Jana Wąsowicza i Katarzyny Wawrzkowicz (Wawszkowicz).
Pradziad Jan Wąsowicz urodził się w 1880 na Zazulach (tak wynika z zapisu w księgach parafii Sasów). Jego rodzice to Michał i Katarzyna z domu Krutnik. Jan był rolnikiem, jak większość mieszkańców Chmielowej. Wcześnie owdowiał i wraz z córką (prawdopodobnie o imieniu Katarzyna) mieszkał w chałupie pod nr 62.
Nieopodal, bo pod nr 88, mieszkała w Chmielowej panna Katarzyna Wawrzkowicz (a może Wawszkowicz), córka Józefa (ur. 12.06.1877) i Marii z Antoszków (ur. 31.08.1872). Maria, starsza od męża o 5 lat, urodziła mu siedmioro dzieci. Katarzyna była najstarsza (urodziła się 20 października 1901), a oprócz niej siostry: Helena, Anna, Paulina, Maria, Stefania oraz brat Franciszek. Dziś nikt z rodzeństwa już nie żyje, a ich mogiły znajdują się na cmentarzach w Cychrach, Dębnie i Dargomyślu (dzisiejsze województwo zachodniopomorskie), tylko miejsce pochówku Franciszka nie jest mi znane. Prapradziadowie Józef i Maria po wysiedleniu z rodzinnych stron, przybyli na ziemie zachodnie i zamieszkali w Cychrach. Zmarli w 1954 roku w odstępie kilkunastu dni: Józef 15 lutego, a Maria 2 marca. Pochowani są na cmentarzu w Dębnie.
Mogiła małżonków Wawszkowiczów (Grób: IV.2.8). Obecnie pomnik wygląda inaczej. Na płycie nie widnieją nazwiska Marii i Józefa, natomiast treść na nagrobku wskazuje, że spoczywa tam ich córka i jej syn. Zdjęcie z zasobów internetowych.
Ale wróćmy na Kresy, do wioski Chmielowa. To właśnie tam Katarzyna, dużo młodsza od Jana Wąsowicza, została jego drugą żoną.
Pradziad Jan stanął powtórnie na ślubnym kobiercu, biorąc za żonę Katarzynę 28 maja 1932 roku, w obecności świadków Andrzeja Plisia oraz Stefana Szymaszczuka, a małżeństwo pobłogosławił w obrządku rzymskokatolickim ksiądz Klemens Ziomek.
Rok później z tego związku na świat przyszło dziecko, czyli mój dziadzio Paweł. Jan był już wtedy po pięćdziesiątce, a prababka Katarzyna miała 32 lata. Później urodziło im się jeszcze jedno dziecko – dziewczynka, której nadano imię Czesława. Wiadomo o niej jedynie tyle, że zmarła i została pochowana „gdzieś tam”, a na pamiątkę siostrzyczki wiele lat później Paweł nadał jednej ze swoich córek imię Czesława.
Nowy, rodzinny rozdział w życiu Jana nie trwał zbyt długo. Zmarł, gdy syn Paweł miał 6 lub 9 lat. Nie wiem, gdzie jest pochowany. Zakładam, że być może w Sasowie.
Prababka Katarzyna Wąsowicz po opuszczeniu kresowych, rodzinnych stron przybyła na ziemie zachodnie z synem Pawłem. Jej pasierbica podobno pojechała na Śląsk z ciotkami (te informacje mam od najstarszej córki Pawła, która pamięta jak kiedyś w rodzinie ktoś o tym wspominał). Wdowa z nastoletnim synem osiedliła się w miejscowości Cychry (dziś woj. zachodniopomorskie, powiat myśliborski). Nie wiem dokładnie, w którym to było roku, mogę się domyślać, że około 1948.
To okruchy wiedzy o kresowej przeszłości moich przodków. Dziadek nigdy nie wspominał o swoich korzeniach i życiu na Kresach, a ja nie miałam tej ciekawości, którą mam dziś i niestety, nie zadałam dziadkowi wielu pytań. Z perspektywy czasu bardzo tego żałuję, a jedyne, co mogę zrobić, by pamięć o moich bliskich przetrwała, to dzielić się wiedzą o nich i wspomnieniami. Może natknie się na nie ktoś, kto wypełni puste przestrzenie w rodzinnej fabule.
Prababka Katarzyna Wąsowicz. Zdjęcie z archiwum domowego.
Gdy Paweł Wąsowicz, miał 24 lata, ożenił się z Pauliną Żurakowską, córką Pawła Żurakowskiego oraz Anny z Adamczuków.
Paulina i Paweł Wąsowiczowie w dniu ślubu. Zdjęcie z archiwum domowego.
Paulina (ur. 1927 r.) pochodziła ze wsi Odaje w powiecie tłumackim, woj. stanisławowskim. Paweł i Paulina wymienili obrączki 6 stycznia 1957 roku, a małżeństwo pobłogosławił ksiądz Otton Okulicz Kozaryn – pierwszy i wieloletni proboszcz parafii w Cychrach. Ten sam ksiądz chrzcił potem ich dzieci, przygotowywał do pierwszej komunii świętej, następnie udzielał ślubów i chrzcił wnuki. Odprowadzał także na wieczny spoczynek moich bliskich. Ksiądz Otton, późniejszy prałat, spoczywa na cmentarzu Cychrach.
Nowożeńcy Paulina i Paweł Wąsowiczowie zamieszkali w Dargomyślu, w domu Pauliny, a wraz z nimi matka Pawła – Katarzyna.
Żyli zgodnie, ciężko pracując na roli, prowadząc swoje gospodarstwo. Małżeństwo moich dziadków było szczęśliwe. Doczekali się trójki dzieci: najstarsza córka Czesława, średnia Danuta, najmłodsza Janina, czyli moja mamusia. Córki obdarowały Wąsowiczów wnuczętami: Czesława ma trzy córki, Danuta jednego syna, Janina dwie córki, a jedną z nich jestem ja.
Życie w rodzinie Wąsowiczów opierało się na prostych i niepodważalnych zasadach: uczciwie pracować i dbać o siebie nawzajem.
Przyszedł jednak czas, gdy trzeba było pożegnać Katarzynę Wąsowicz. Sędziwa prababka odeszła do wieczności 30 listopada 1988. Zmarła w domu, w Dargomyślu, doczekawszy się trzech wnuczek oraz pięciorga prawnucząt.
Grób prababki Katarzyny Wąsowicz na cmentarzu w Dargomyślu. Zdjęcie z zasobów internetowych (strona cmentarza).
Dziadkowie Paulina i Paweł nadal żyli w zachodniopomorskiej wiosce, w zgodzie ze sobą i światem, doczekawszy się kolejnych wnuczek. Niestety, Paulina zaczęła podupadać na zdrowiu. Zmarła 1 kwietnia 1998 w szpitalu w Dębnie. Pochowana została na cmentarzu w Dargomyślu.
Grób Pauliny Wąsowicz na cmentarzu w Dargomyślu. Zdjęcie z zasobów internetowych (strona cmentarza).
Gdy Paweł stracił ukochaną żonę, zmieniło się bezpowrotnie jego życie i on sam, a to z kolei nie pozostało bez wpływu na relacje rodzinne.
W mojej pamięci dziadzio Paweł pozostaje wyjątkowym człowiekiem. Bardzo zżyty ze wszystkimi swoimi wnukami, zawsze zwracał się do nas imionami w zdrobniałej formie. Była w tym czułość i bezwarunkowa miłość. Był dziadkiem z prawdziwego zdarzenia – takim, o którym nigdy nie przestaje się myśleć, tęsknić, wspominać… W pamięci przewijają się niby drobne, a przecież tak ważne dla mnie sytuacje. Na przykład gdy szłam do Pierwszej Komunii Św. dziadzio wręczył mojej mamie pieniądze, aby ta zakupiła mi sukienkę. Mam ją do dzisiaj. To nie tylko pamiątka uroczystego dnia w moim życiu, ale ślad namacalnej obecności dziadka, uczestniczącego w moim dorastaniu, bym czuła się bezpieczna i kochana. Był dyskretnie obok, jak wtedy, gdy jechałam małym rowerkiem….
Dziadek doczekał się dwóch prawnuków. Niestety, nie dane mu było się nimi cieszyć. Zdrowie zaczęło się psuć i w ciągu roku choroba doszczętnie go zniszczyła. Zmarł 2 lipca 2008 w Dębnie. Pochowany został obok swojej ukochanej żony i matki na cmentarzu w Dargomyślu.
Grób Pawła Wąsowicza na cmentarzu w Dargomyślu. Zdjęcie z zasobów internetowych (strona cmentarza).
Głęboko wierzę, że moi przodkowie patrzą na nas z góry. Ufam, że dziadkowie Paulina i Paweł widzą swoje dzieci, wnuki i prawnuki, których mają już zacną gromadkę i czuwają nad nami.
Mam na imię Joanna. Od kilku lat, amatorsko badam historię swojej rodziny. Nie jest to łatwe zadanie, ale nie tracę nadziei, że znajdę odpowiedź na wiele nurtujących mnie pytań, szczególnie dotyczących Jana Wąsowicza, a kto wie, może i jego rodziców. Dzieląc się rodzinną historią, liczę na to, że dotrze ona do osób, które włączą się w tworzenie dalszego ciągu opowieści i wspomnień.
Poniższa grafika, stworzona za pomocą strony My Heritage, przedstawia moich przodków począwszy od Pawła Wąsowicza.
Joanna Kaczor, e-mail: dzoni20student@wp.pl