Słów niewiele – wiele treści… Mariana Jaworskiego życie na Kresach. Wschodnich i Zachodnich: Ruda Kołtowska – Złoczów – Bogusław – Kamień Wielki.

Jakże typowe dla powojennych kresowych osadników są losy postaci, o której piszę: dorastanie i młodość pod Złoczowem, wojna, niewola i powrót do innej Polski. Jak pisał Wincenty Pol: „Słów niewiele – wiele treści…” Zapraszam do współpracy – powstaje książka o Jaworskich, której treścią będą niezwykle bogate zbiory rodzinnych fotografii…

Andrzej Wysoczański z Mościc koło Witnicy.

Marian Jaworski urodził się 15 sierpnia 1915 roku w Rudzie Kołtowskiej w powiecie złoczowskim (obecnie terytorium Ukrainy). Na Kresach Wschodnich mieszkał z rodzicami – Michałem i Joanną (z domu Adamską) Jaworskimi – oraz z braćmi Michałem i Bronisławem i siostrą Janiną. Był najstarszym dzieckiem w rodzinie.

Uczęszczał do Publicznej Szkoły Powszechnej w Rudzie Kołtowskiej. W roku szkolnym 1927/1928 otrzymał ogólny wynik „bardzo dobry”, co potwierdza świadectwo szkolne wydane przez kierowniczkę i opiekunkę oddziału, Stanisławę Wróblewską. Jak na tamte czasy, ukończenie szkoły z wynikiem „bardzo dobrym” było niezwykłym sukcesem. Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne, w którym Marian pomagał wraz z rodzeństwem. Pomimo codziennych obowiązków z wielkim zaangażowaniem służył także w Ochotniczej Straży Pożarnej w swojej miejscowości.

Pieśń „Giermek” (incipit Złoci wieczór łan Podola…) zapisana przez Mariana Jaworskiego.


Gdy ukończył 18 lat, został wcielony do armii i przydzielony do 52. Pułku Piechoty w Złoczowie.

Po wybuchu II wojny światowej, w stopniu kaprala, we wrześniu 1939 roku w okolicach Łodzi dostał się do niemieckiej niewoli. Jako jeniec został wywieziony w głąb III Rzeszy na przymusowe roboty. Otrzymał numer jeniecki 3589 i trafił do stalagu. Następnie został przydzielony do gospodarstwa Augusta Himelsbacha, gdzie przez sześć lat pracował w sadzie i wykonywał prace ciesielskie. Jako robotnik przymusowy nauczył się biegle języka niemieckiego, co ułatwiło mu komunikację. Dzięki dobremu słuchowi odkrył również talent muzyczny – opanował grę na akordeonie. Jak wynika z zachowanych dokumentów, dzięki swojemu muzycznemu talentowi otrzymał legitymację Związku Śpiewaczego w Offenburgu, która uprawniała go do udziału w chórze kościelnym. Zawarł bliską przyjaźń z rodziną, u której pracował – znajomość przetrwała aż do jego śmierci.

Po zakończeniu wojny powrócił do Polski. Na Ziemiach Odzyskanych zamieszkał w Bogusławiu w gminie Dębno. W sąsiedniej wsi poznał Zofię Salwę, która została jego żoną. Uroczysta ceremonia zaślubin odbyła się 12 lutego 1947 roku w kościele parafialnym w Witnicy, a ceremonii dokonał ksiądz mgr Józef Bielak. W 1948 roku wzięli również ślub cywilny.

Jako małżeństwo zamieszkali w rodzinnym domu Zofii (jej rodzicami byli Jakub i Marianna Salwa) w Kamieniu Wielkim przy ulicy Kościelnej 7. W 1949 roku kupili własny dom przy ulicy Gorzowskiej.

Od 1947 roku Marian Jaworski pracował w Rejonowym Przedsiębiorstwie Melioracyjnym w Gorzowie Wielkopolskim, przy budowie przepustów, jazów, mostów i przepompowni wodnych. Do pracy dojeżdżał rowerem, a podczas niektórych realizacji mieszkał w barakowozach na czas trwania budowy. Na emeryturę przeszedł w 1988 roku.

Z pasji do muzyki wraz z braćmi z Cychr już w 1945 roku założył zespół muzyczny w którym Marian grał na akordeonie, klarnecie i saksofonie, Michał na trąbce a Bronisław na skrzypcach. W kolejnych latach do kapeli dołączyli także muzycy grający na perkusji, kontrabasie i puzonie w składzie Antoni Wróblewski, Wojciech Stepa, Władysław i Edward Skoczylas. Zespół często występował na weselach i potańcówkach w całej okolicy, a najczęściej grał na sali wiejskiej w Cychrach. Aktywnie uczestniczył także w życiu społecznym Cychr, Kamienia Wielkiego i Bogusławia, uświetniając lokalne imprezy, takie jak dożynki. Z inicjatywy mieszkańca Cychr Leona Chilarskiego w 1959 roku Marian z bratem Michałem rozpoczął granie w nowo utworzonej 19 osobowej orkiestrze dętej.

Z ciekawostek: Marian wspominał, że po powrocie z zabawy ubrania muzyków były pokryte farbą z podłogi sali czy mieszkania, w którym grali – tak dobrze się bawili. Na bogatszych weselach występowali nawet przez kilka dni, niekiedy w ciągu tygodnia. Inną anegdotą jest historia z czasów, gdy Marian pomagał przy pracach w kościele w Kamieniu Wielkim. Wraz z księdzem Mackiewiczem zamurowali w łuku prezbiterium, przed ołtarzem, półlitrową butelkę wódki. Ukryty alkohol przetrwał wiele lat, aż do remontu (podobno w 2008 roku), gdy został przypadkowo odnaleziony.

W Kamieniu Wielkim urodziły się wszystkie dzieci Mariana i Zofii. Na emeryturze Marian zajmował się stolarką – w swoim warsztacie wytwarzał narzędzia i przedmioty codziennego użytku, takie jak wskaźniki szkolne, okna, szafy, drzwi czy kwietniki. Pomagał także lokalnej społeczności, angażując się w prace na rzecz szkoły, świetlicy i kościoła. Należał również do parafialnego chóru.

W Kamieniu Wielkim państwo Jaworscy spędzili resztę życia. Marian Jaworski zmarł 7 stycznia 2010 roku w wieku 95 lat.


Potomkowie Zofii i Mariana przechowują w swoim przebogatym archiwum rodzinnym fotografie, dokumenty i zapiski, które niczym rodowa kronika ukazują ich losy. Tu pokazujemy zaledwie niewielką ich część. Książka o Jaworskich, która powstaje będzie zawierała znacznie więcej materiału. Zapraszam do współpracy – pomocy i uzupełnień (wspomnień).

Andrzej Wysoczański z Mościc, kontakt: andrzej.wysoczanski@o2.pl

Ilustracje ze zbiorów rodziny Jaworskich.