W centrum dużej tarnopolskiej wioski Hnilcze, w sąsiedztwie kościoła rzymskokatolickiego, stoi murowany dom kryty blachą. Ma 12 m długości, 8 m szerokości, a wysoki jest na 2,80 m. Kiedyś, przed wojną, gdy mieszkała w nim rodzina Sumisławskich, był to jeden z najokazalszych budynków we wsi. Teraz wygląda smutno i… dziwnie. Małe okienka są nieproporcjonalne w stosunku do masywnych ścian. Elewacja poraniona czasem. Najstarsi mieszkańcy powiadają, że parę lat po wojnie urządzono tu kino i zamurowano pierwotne okna. A potem dom niszczał, opuszczony przez wszystkich. I tylko przyroda jakby próbowała litościwie wziąć we władanie to, co pozostawili jej ludzie. Zieleń ogarnia brzydką bryłę, trawa rośnie nawet na dachu, w rynnach, a gałęzie drzew pochylają się smutno nad tym, co kiedyś było częścią historii znanej z gospodarności hnileckiej rodziny.
Czytaj dalej „Krótka historia długiego życia Rudolfa Sumisławskiego z Hnilcza na Tarnopolszczyźnie”Koń co jest, każdy widzi… Jak mój dziadek, Władysław Sługocki z Hnilcza na tarnopolszczyźnie, wykuwał swoją historię.
W wiejskich gospodarstwach, szczególną troską otaczany był koń – sprzymierzeniec człowieka tak w czasie pokoju, jak i wojny. Pracował w polu, był podstawowym środkiem komunikacji, a gdy trzeba – szedł w ogień bitwy, unosząc na swym grzbiecie kawalerzystę…
Czytaj dalej „Koń co jest, każdy widzi… Jak mój dziadek, Władysław Sługocki z Hnilcza na tarnopolszczyźnie, wykuwał swoją historię.”