Zapraszamy do żydowskiej herbaciarni Samuela Wohlmanna w Rudzie Brodzkiej

Wielka wojna 1914-1918 (tak ją wówczas nazywano, nie przeczuwając, że kolejna będzie w skutkach nieprzebranie bardziej nieludzka) poza ogromem nieszczęść przyniosła ze sobą niezwykle szybki rozwój techniki fotografowania.

Dziś możemy zobaczyć utrwalone przez żołnierzy miejsca stacjonowania: małe wioski, nieistniejące dziś świątynie, rodzinne domy, karczmy i pałace. Dzieci, które pierwszy raz w życiu widziały fotograficzny aparat, ze wstydem chowają się przed obiektywem – tak jak ledwo widoczne po prawej stronie, najmłodsze dziecię rodziny z Rudy Brodzkiej. Ufność rosła wraz z wiekiem – starsze dzieci patrzą z ciekawością, gospodyni z uśmiechem, a wyłaniający się z izby stary gospodarz w kapeluszu z powagą.

1917, Napis na fotografii: Ruda Brodzka, Galizien, 1917. Rudi der Kinderfeund (Rudi przyjaciel dzieci). Zbiory: Bogusław Mykietów, Zielona Góra.

Pozujący do fotografii niemiecki żołnierz Rudi, jak głosi podpis: przyjaciel dzieci, ramieniem obejmuje siedzącego mu na kolanie włościańskiego syna, a w drugiej ręce trzyma dopalające się cygaro. Starannie pobielone ściany domu wskazują na zasobność i gospodarność uwiecznionej 102 lata temu rodziny.

Drugą fotografię z Rudy Brodzkiej (także z 1917 roku) opisano dwoma zdaniami: Taistüb Samuel Wohlmann. Ruda Protzka Galizien 1917. (Herbaciarnia Samuela Wohlmanna, Ruda Brodzka w Galicji w 1917 roku).

Ujęcie jest w pewnym stopniu ilustracją powiedzenia: Rozsiąść się jak w żydowskiej herbaciarni. Gdy ktoś siedział niedbale rozparty przy stole lub krzywo na krześle, mówiło się, że siedzi jak w żydowskiej herbaciarni. Dzieci strofowano, by siedziały prosto przy stole, a nie jak w żydowskiej herbaciarni.

Powiedzenie wzięło się stąd, że żydowskie herbaciarnie były miejscem nocnego odpoczynku ludzi, których nie stać było na nocleg w hotelu czy karczmie. Otwierane często dopiero wieczorem, gromadziły podróżnych czekających poranka, by ruszyć dalej. Można sobie wyobrazić, w jak różnych pozach siedzieli zmęczeni goście sączący herbaciany napar. Podobne sceny można było obserwować dużo później w dworcowych barach i poczekalniach czasów PRL-u.

1917, Ruda Brodzka, napis na fotografii: Taistüb Samuel Wohlmann. Ruda Protzka Galizien 1917. Zbiory: Bogusław Mykietów, Zielona Góra.

W Rudzie Brodzkiej, która leżała poza głównym traktem, liczono raczej na lokalną klientelę i izba Samuela Wohlmanna nie przypomina herbaciarni mającej pomieścić wielu podróżnych. Było to zapewne miejsce spotkań towarzyskich tych, którzy nie chcieli (lub nie mogli jak żołnierze na służbie) tracić pieniędzy w oberżach. Choć mała odkorkowana buteleczka stojąca na stole i roześmiane twarze mogą wskazywać, że dolewano coś do herbaty, „na dobry humor”.

Na półkach widzimy kilka opakowań karmelowego mleka – przysmak niemieckich wojaków pijących popularną bawarkę. A przy oknie stoi, znany nam z pierwszego zdjęcia, przyjaciel dzieci Rudi.

Materiały dotyczące Rudy Brodzkiej znajdą Państwo tu: Ruda Brodzka, powiat Brody, województwo tarnopolskie

Bogusław Mykietów, Zielona Góra, e-mail: aka@mykietow.pl  

———————————————————————————————

W internetowej Poradni Językowej Słownika Języka Polskiego PWN znajdujemy takie pytanie: Kilkakrotnie spotkałem się z powiedzeniem rozsiąść się jak w żydowskiej herbaciarni. Czy mogą Państwo wyjaśnić jego pochodzenie?

Nie znalazłszy odpowiedzi w słownikach (a tylko nieliczne starają się tłumaczyć genezę frazeologizmów), zajrzałem do internetu i natrafiłem od razu na stronę z opowieściami Jerzego Duszy, od 1928 r. mieszkańca Piaseczna, który wspomina m.in. o herbaciarniach, w których Żydzi podróżujący w interesach zatrzymywali się na noc. Nie wynajmowali pokoju, lecz „przesiadywali całą noc, wychodzili, by dopilnować koni, i wracali”. Reszta to już mój domysł: myślę, że jeśli się chce całą noc przesiedzieć (choćby nie tylko przy herbacie), to trzeba się wygodnie rozsiąść. Że w tym zwrocie słychać nutę dezaprobaty, to inna sprawa. W wielu związkach frazeologicznych przejawiają się stereotypy etniczne.

Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski.