Krótka historia pewnego nieudanego małżeństwa ze Złoczowa. Skandal obyczajowy w wyższych sferach, sekrety rodzinne i głośny rozwód sprzed prawie 150 lat!

Złoczów, 1878 rok

Akt zaślubin z maja 1878 roku

Ach, co to był za ślub!

Była piękna Panna Młoda cała w bieli, był majętny i szacowny Pan Młody, byli znamienici goście.

Szesnastego maja 1878 roku, w rzymskokatolickim kościele w Złoczowie, ślubowali sobie dr Antoni Bergiel, pochodzący z lekarskiej rodziny, 36-letni znany lwowski lekarz i młodziutka, 19-letnia córka emerytowanego adiunkta sądowego w Złoczowie, Helena Hołowkiewicz. Było to towarzyskie wydarzenie wśród złoczowskich elit, a jednocześnie duma i wielkie nadzieje obu rodzin.

Wszystko przebiegło według utartego wzoru.

Jak to zwyczajowo na Kresach bywało, przyjęcie weselne urządzali rodzice Panny Młodej.

Muzyka witała przybyłych gości marszem, a suto zastawione stoły uginały się od wyszukanych potraw. Kresowym zwyczajem, obowiązywała zasada „zastaw się, a postaw się”.

Druhny i drużbowie uwijali się wśród gości, zachęcali do jedzenia i picia, porywali panny i kawalerów w tany. Mistrzami ceremonii byli swachna ze swatem. Musieli mieć oko na całość, zbierali prezenty, wznosili toasty, inicjowali przyśpiewki zachęcające młodych, ku uciesze gości, do pocałunków, zabaw i drobnych gestów mających na celu oswojenie ich ze sobą i dodania odwagi.

Po północy tradycyjnie następował obrzęd oczepin. Podczas, gdy goście już na dobre się bawili, młodzi udawali się na stronę, aby pobyć ze sobą, jak to dyplomatycznie nazywano. Zwykle po tym młoda małżonka wracała z powrotem do gości już bez wianka i welonu…

No właśnie, na ogół tak bywało, ale… nie tym razem. Otóż jak się z czasem okazało dr Bergiel miał pewną, skrywaną, krępującą słabość.

Mijały dni, tygodnie, miesiące, a młoda Helena darmo czekała na swoją noc poślubną. Najpierw małżonek był za bardzo wstawiony, potem zmęczony, innym razem humor nie dopisywał, pracy za dużo, a bóle głowy miewał nader często. Tymczasem krewni i znajomi młodych coraz częściej i natarczywiej wypytywali oraz wypatrywali oznak powiększenia się rodziny. Wokół dało się wyczuć rosnący niepokój i presję.

Helena płakała, skarżyła się bliskim, zachęcała jak mogła… i nic! Przyciśnięty do muru, Antoni wyznał wreszcie, że cierpi na pewną niemoc…, dość istotną dla stanu małżeńskiego.

W swojej naiwności sądził pewnie, że sprawa się nie wyda, albo liczył, że młodziutka, niedoświadczona dziewczyna pogodzi się z tym stanem rzeczy?

Kto wie, może i tak by było, tymczasem zaważyła jedna kluczowa sprawa. Doktorek przed ślubem o tym fakcie słowem nie pisnął ani przyszłej małżonce, ani nikomu innemu z jej rodziny i aprobaty nie dostał. Pytanie, czy jego bliscy mieli taką wiedzę?

Tego wszystkiego było za wiele. Helena przełknęła zniewagę, przemogła wstyd i wraz z rodziną zażądała unieważnienia małżeństwa.

Przypomnę, działo się to w patriarchalnym XIX wieku, niemal 150 lat temu, powódką była kobieta, a pozwanym mężczyzna z koneksjami. Opina społeczna była żywo zainteresowana tematem. Plotkom, domysłom i spekulacjom nie było końca.

Sprawa była dużej wagi, procesy sądowe, cywilny i kościelny toczyły się równolegle i trwały długo. Jak sądzę do przyjemnych nie należały. Powoływani świadkowie raz po raz popierali jedną i drugą stronę, ale jak mawiają, oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa, po dziesięciu latach starań, w 1888 roku Helena Hołowkiewiczówna wygrała! Sądy przyznały jej bezsporną rację. Zawarte małżeństwo zostało unieważnione.

Ciekawa jest treść orzeczenia Sądu Duchownego, podpisanego przez samego arcybiskupa lwowskiego, Seweryna Morawskiego, cytat:

Małżeństwo zapisane w księgach dnia 16.05.1878 roku zostało uznane za nieważne z powodu niemożności dopełnienia aktu małżeńskiego ze strony małżonka, Antoniego Bergiera, a to niemożności bezwzględnej, nieuleczalnej i istniejącej już przed zawarciem tego małżeństwa.

Ponadto Sąd Duchowny orzekł, że Antoni dalszego małżeństwa z powodu wspomnianej niemocy zawrzeć nie może, a owa niemoc bezwzględna i nieuleczalna potwierdzona jest orzeczeniem lekarskim.

Helenie przywrócono status panny, gdyż jej czystość w żaden sposób naruszona nie została. Szkoda tylko tych dziesięciu zmarnowanych lat pełnych upokorzeń i niespełnionych nadziei.

Pismo poświadczające rozwód wysłane z Sądu Duchownego do Urzędu Parafialnego w Złoczowie, cz.I

Pismo poświadczające rozwód wysłane z Sądu Duchownego do Urzędu Parafialnego w Złoczowie, cz.II

Orzeczenie C.K Sądu Krajowego we Lwowie w sprawie unieważnienia małżeństwa.

Odezwa C.K. Sądu Krajowego we Lwowie:

Wyrokiem Najwyższego Trybunału z dnia 15 maja 1888, zatwierdzono wyrok z 13 sierpnia 1887 którym małżeństwo między Heleną Marią z Hołowkiewiczów Bergierową a dr Antonim Stanisławem Bergierem zawarte 16 maja 1878 roku w rzymskokatolickim kościele w Złoczowie dla niemożności dopełnienia obowiązku małżeńskiego ze strony małżonka jako nieważne uznanem zostało…

Wyrok sądu Panowie ku przestrodze, jak któryś dotknięty niemocą, niechaj ślubu nie bierze.

Oryginalna koperta. C.K. Sąd Krajowy we Lwowie do Urząd parafialny w Złoczowie, Złoczów 22.06.1888

Przeszukując metryki rzymskokatolickiego kościoła w Złoczowie, za okres 1868-1897, całkiem przypadkiem natrafiłam na te ciekawe i niecodzienne, zważywszy na XIX wiek dokumenty. Zagłębiłam się w ich studiowaniu i już po chwili wiedziałam, że nie mogę przejść obok nich obojętnie. Nawet, jeśli na czas jakiś zawieszę poszukiwania innego ślubu rodzinnego, bardzo dla mnie istotnego, to zdobyta wiedza wynagrodzi mi zwłokę.

Ciągle jednak czuję niedosyt. Moje śledztwo pozostaje niedokończone, bo kierując się ciekawością chciałabym wiedzieć, jaka to właściwie niemoc dokuczała doktorowi? Czym była spowodowana i jakie było jej podłoże? Gdzie znajdę dokumenty sprawy i owe orzeczenia lekarskie, które tak jednoznacznie wpłynęły na zasądzony wyrok, przechylając szalę zwycięstwa na stronę Hołowkiewiczówny? No i alimenty, płacił czy nie? Co wtedy stanowiło prawo?

Koncepcji i domysłów mam wiele i coś czuję przez skórę, że ta sprawa mnie i Państwa długo jeszcze nurtować będzie.

P.S.

Z ciekawości przeszukałam metryki ślubów i narodzin dziesięć kolejnych lat po rozwodzie i nigdzie, absolutnie nigdzie, nie natrafiłam na ślad Heleny. Wnioskuję, że zrażona złym doświadczeniem za mąż więcej nie wyszła, albo wyjechała ze Złoczowa i gdzie indziej ułożyła sobie życie.


Renata Orzech

Adres do kontaktu, naciao@op.pl


Moje wszystkie wpisy https://archiwumkresowe.pl/tag/renata-orzech/

Dla zainteresowanych inne moje wpisy: Z kresowego albumu dziadka. Złoczów, Lwów, Jarosław…