Nie ma domu, mebli, sadu, łąki i ludzi, którzy tam mieszkali… Perepelniki – Łuka – Trościaniec Mały – Wrocław. Losy rodziny Skórskich.

Przed II wojną światową moi antenaci zamieszkiwali tereny dzisiejszej Ukrainy, a ich korzenie sięgają okolic Złoczowa, Łuki, Trościańca Małego i Lwowa. Mama i jej rodzeństwo urodzili się w Trościańcu Małym, tak samo jak babcia, jej siostry i przyrodni bracia.

14 lutego 1931 roku babcia Anastazja z domu Bezpalko, córka Jana i Marianny Dudar, wyszła za mąż za Józefa Skórskiego, syna Franciszka i Marii Tarnowskiej. Uroczystość odbyła się w obrządku rzymskokatolickim w kościele na Kozakach, a ślubu udzielił ksiądz Michał Krall.

Akt ślubu Anastazji i Józefa Skórskich, luty 1931 r. Księgi metrykalne parafii Zazule Kozaki. Archiwum Diecezjalne w Zielonej Górze.

Józef, urodzony w Łuce 15 kwietnia 1907 roku, był najstarszym synem Franciszka Skórskiego. Po ślubie z moją babcią Anastazją zamieszkali w rodzinnym domu babci w Trościańcu Małym i tu przyszły na świat ich dzieci: najstarszy syn Józef urodził się 14 grudnia 1934 roku, potem 8 marca 1937 roku córka Anna (moja mama), a najmłodsza Cecylia – Luba, w domu nazywana Czesią, przyszła na świat 20 lipca 1943 roku. Babcia zajmowała się domem, pracą w gospodarstwie i wychowywaniem dzieci, a dziadek pracował w kopalni na Kozakach. To znikoma wiedza, bo na temat życia na wschodzie niewiele mówiło się w moim domu, a o losach dziadka i jego rodziny do lat osiemdziesiątych XX wieku nie wiedzieliśmy nic.

Zdjęcie na tarasie domu jednej z sióstr mojego dziadka Józefa Skórskiego podczas pobytu jego córki Czesławy z wizytą w Wielkiej Brytanii. Na pewno na tym zdjęciu są obie siostry dziadka Maria Klima i Waleria Strzesak z mężami i ciocia Czesia – stoi w górnym rzędzie trzecia od prawej strony.

Od lewej strony stoją: 1. Maria z domu Dziedzic – córka 2. Maria Dziedzic z domu Bezpalko – matka, 3. Jan Bezpalko – ojciec Marii i Anastazji. 4. Anastazja Skórska z domu Bezpalko, 5. Józef Skórski – mąż Anastazji. W pierwszym rzędzie stoją dzieci Skórskich: Anna, Cecylia – Luba oraz Józef. Zbiory rodzinne.

Odkąd pamiętam, Skórscy byli osnuci mgłą tajemnicy i choć to bliska rodzina, za dużo na ich temat się nie mówiło. Cała historia rodu Skórskich ma wiele otwartych wątków i znaków zapytania. Moją uwagę zwrócili dopiero, gdy jako mężatka natknęłam się na cmentarzu w rodzinnym mieście mojego męża na grób rodziny Skórskich. Wówczas, stojąc przy grobie doktora Włodzimierza Skórskiego, jego żony i córki, poczułam się tak, jakbym odnalazła grób moich przodków. Od tego momentu zaczęłam poszukiwać i zgłębiać historię tej rodziny, choć okazało się, że wcale nie jest to łatwe. Spróbuję jednak nieco przybliżyć przeszłość i uporządkować genealogiczne zawiłości.

Moja mama Anna jest córką Anastazji Bezpalko i Józefa Skórskiego. Obydwoje dziadkowie urodzili się na Kresach: babcia w Trościańcu Małym, a dziadek w Łuce koło Złoczowa. Z opowiadań mamy wiem, że dziadek pochodził z zamożniejszej rodziny niż babcia i pracował w kopalni na Kozakach ponoć jako urzędnik. Ale wiemy też, że miał wypadek na kopalni, wskutek czego doznał połamania żeber, to zaś wskazywałoby na wykonywanie pracy fizycznej.

W przekazach rodzinnych była mowa o tym, że Skórscy mieszkali we dworze, a mój pradziadek Franciszek w odwiedziny do swoich wnuków do Trościańca przyjeżdżał bryczką, zawsze elegancko ubrany w jasny garnitur, kapelusz, z laseczką w dłoni. Tak swojego dziadka zapamiętała moja mama.

Babcia (a moja prababcia) Marya Tarnowska (Tarnawska ?) nie odwiedzała wnuków nigdy. Jaki był powód? Może niechęć do synowej i jej rodziny, a może zupełnie inna przyczyna? Dziś wiem, że z dworem Skórscy mieli tylko tyle wspólnego, że byli pracownikami dworskimi i być może mieszkali we dworze lub na obszarze dworskim w Łuce. Pradziadek mojej mamy najpierw był tam lokajem, a od 1910 roku gajowym. Wynika to z wykazu osób mieszkających pod numerem 1 (przy dworze), odnotowanych w metrykach wsi Łuka. Dane pochodzą głównie z dwóch ksiąg z Archiwum Diecezjalnego w Zielonej Górze: Akta parafii katolickiej Zazule-Kozaki, zespół 214, sygnatura PZK-kat 4. Metrices Pagi Łuka, Księga metrykalna Łuki oraz sygnatura PZK-kat 5. Łuka ab anno 1929, Łuka od 1929 roku.

Właścicielami dworu w Łuce w XX wieku (do 1945 roku) była rodzina Romańskich, która utrzymywała zażyłe kontakty z właścicielami pobliskich Perepelnik. Być może to dzięki ich rekomendacji Franciszek otrzymał pracę w Łuce. Wiem, że prapradziadek Jan Skórski, ojciec Franciszka, służył długie lata właśnie we dworze w Perepelnikach. Za 60 lat wiernej służby dostał nawet medal.

Portrety ocaliła, przechowała i oddała po wojnie – wieś. Gdybym chciała zgadywać wstecz, kto o to zadbał pierwszy, to mogłabym nazwać najstarszego, najdawniejszego sługę i pasiecznika Pokutyńskich ,,starego Jana’’ Skórskiego. Sama go zgrzybiałym już starcem pamiętam. Znał oczywiście oboje pradziadków, a o matce mojego Ojca, nie mówił nigdy inaczej jak ,,panna Aniela’’. Może to on właśnie dał te portrety gdzieś na wieś na przechowanie nim zaczął się wojenny rabunek dworu. (Beata Obertyńska, Perepelniki, Goszyce 2010).

Medal, który otrzymał Jan Skórski, ojciec Franciszka, za 60 lat wiernej służby we dworze w Perepelnikach. (Beata Obertyńska, Perepelniki, Goszyce 2010).

Pradziadek Franciszek urodził się w 1885 roku. Był synem Jana Skórskiego. Franciszek ożenił się z Maryą Tarnowską (Tarnawską?) i miał ośmioro dzieci. Kolejno rodzili się:

1. Józef ur. 15.04.1907 r. w Łuce,

2. Aniela ur. 6.03.1909 r.,

3. Tadeusz ur. 28.10.1910 r.,

4. Antonina ur. 8.02.1912 r.,

5. Eugenia ur. 5.04.1915 r.,

6. Walerya ur. 16.03.1916 r. w Trościańcu Małym,

7. Marya ur. 22.10.1920 r.,

8. Bolesław ur. 27.01.1923 r.,

8. Józefa ur. 26.02.1925 r.

(Informacje te, oprócz daty urodzenia Józefa, są zaczerpnięte z ksiąg metrykalnych parafii rzymskokatolickiej Zazule-Kozaki, które znajdują się w Archiwum Diecezjalnym w Zielonej Górze.)

Dziadek Józef zginął we wrześniu 1943 roku w lesie między Trościańcem a Kozakami, gdy przewoził jakieś kopalniane dokumenty. Został zamordowany przez Ukraińców. Wcześniej był przez nich poszukiwany i najprawdopodobniej ukrywał się. Babcia, nie chcąc wyjawić oprawcom miejsca pobytu swego męża (może naprawdę nie wiedziała), została przez nich dotkliwie pobita. Ciało dziadka było bardzo zmasakrowane. Babcia zidentyfikowała go po bliznach, które pozostały po wypadku na kopalni. Pradziadek Franciszek przy pomocy sąsiadów pochował syna w lesie, w którym został on zamordowany. Być może jego szczątki pozostają tam do dziś.

Babcia po tym wydarzeniu została ostrzeżona przez sąsiadkę Ukrainkę i uciekła z Trościańca zabierając trójkę dzieci. Okupację przeżyła u rodziny we Lwowie. Pradziadek wiedział, kto zamordował dziadka, ale ujawnił to znacznie później. Prawdopodobnie pod koniec wojny lub zaraz po jej zakończeniu zgłosił to na posterunek milicji, licząc na ukaranie sprawców mordu. Skończyło się na tym, że pradziadek musiał uciekać do Polski. To cała moja wiedza na ten temat.

O wojennych losach pradziadka Franciszka i jego rodziny niewiele mi wiadomo, poza tym, że jeden z jego synów był fotografem i miał zakład we Lwowie na ul. Jagiellońskiej. Jako dowód zachowały się zdjęcia: Marii Dziedzic – siostry mojej babci i jej córki – również Marii, wykonane w tym zakładzie. Na odwrocie zdjęć widnieje nazwisko i adres zakładu we Lwowie.

Matka i córka: Maria Dziedzic z domu Bezpalko, siostra Anastazji Skórskie,j z córką Marią. Zdjęcia wykonane w FOTOATELIER Skórski we Lwowie przy ul Jagiellońskiej 8. Zbiory rodzinne.

Skórski – fotograf, ul. Jagiellońska 8, Lwów. Zbiory rodzinne.

Mam potwierdzenie, że taki zakład istniał pod nazwą FOTOATELIER Lwów – Lemberg ul. Jagiellońska. Znalazłam też Kazimierza Skórskiego – również fotografa. Może to był ktoś z rodziny mojego dziadka: jakiś kuzyn albo wuj? Z innych źródeł wiem, że taki zakład istniał: Fotograf zawodowy w 1 dekadzie XX wieku czynny w Złoczowie następnie we Lwowie. Zakład jego mieścił się we Lwowie, ale przy ul. Kopernika 22 oraz Bogusławskiego 1.

Maria i Waleria Skórskie to dwie młodsze siostry mojego dziadka Józefa. Wraz z Armią generała Andersa znalazły się w Anglii i tam po wojnie ułożyły sobie życie. Dotarłam do dokumentów potwierdzających ich służbę w wojsku w czasie okupacji.Maria była pomocnicą mechanika, a Waleria – kucharza. Obie służyły w Polskich Siłach Powietrznych w Wielkiej Brytanii. W stopniu starszego szeregowego służył tam również mąż Walerii – Stanisław. Z tych samych dokumentów wynika, że w Siłach Powietrznych Wielkiej Brytanii jako personel polski służyli jeszcze inni Skórscy: Roman Skórski urodzony 9.07.1911 r. w Jarczowcach, służył w stopniu porucznika jako oficer techniczny, zmarł 16.11.2003 w USA; Stanisław Skórski urodzony 31.01.1911 r. we Lwowie – pilot w stopniu plutonowego, zmarł w 2003 roku w Brazylii; Zdzisław Skórski urodzony 25.03.1908 r. w Złoczowie – w stopniu plutonowego (był także fotografem) umarł w Brazylii (brak danych dotyczących daty śmierci). Może to też byli moi krewni? Źródło: https://listakrzystka.pl/ Personel Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii 1940-1947.

Nie wiem, czy Waleria i Stanisław pobrali się przed wybuchem wojny, czy w jej trakcie, ale w chwili służby wojskowej byli już małżeństwem. Maria też w czasie wojny była mężatką. O tym, że siostry mojego dziadka są w Anglii, dowiedziałam się w latach 80. ubiegłego wieku. Ciocia Czesława, siostra mojej mamy, próbowała odszukać rodzinę Skórskich. Opuszczając Trościaniec Mały, a następnie po zakończeniu wojny Lwów, miała zaledwie 3 lata i niewiele pamiętała z czasów, kiedy mieszkali na wschodzie. Po latach, gdy była dorosłą osobą i miała już swoją rodzinę, postanowiła dowiedzieć się, jakie były losy Skórskich i co się z nimi obecnie dzieje. W rodzinie mojej mamy historia Skórskich, a nawet śmierć dziadka, należały do trudnych tematów. Babcia z trójką małych dzieci, jej siostra Anna Wilk z mężem Mikołajem Wilkiem oraz ich ojciec Jan Bezpalko mieszkali w jednym domu, zaś druga siostra Maria p.v. Dziedzic, s.v. Koziej, z córką Marią i wnukiem Januszem mieszkali w domu tuż obok. Żyli podobnie, jak wielu repatriantów przybyłych na ziemie zachodnie. Pomagali sobie troszcząc się jedni o drugich.

Po rodzinie Skórskich ślad zaginął. Czasy nie były łatwe, o wielu sprawach bezpieczniej było nie wiedzieć i nie mówić. Może to było przyczyną przemilczania wielu prawd w mojej rodzinie? Może babcia miała zbyt wielką traumę, żeby o tym opowiadać? A poza tym – kto wówczas o te czasy pytał?

Miałam 4 lata, kiedy babcia umarła, a 14 gdy umarł ostatni znany mi członek rodziny – wujek Mikołaj Wilk, który cokolwiek mógł opowiedzieć o kresowej przeszłości. Nie wiem, czy babcia próbowała odszukać rodzinę dziadka i ustalić, co się z nimi dzieje, wiem natomiast, że Skórscy takich prób nie podejmowali. Zawsze było podkreślane, że małżeństwo dziadka z moją babcią było traktowane przez rodzinę Skórskich jako mezalians i oprócz pradziadka Franciszka nikt nie interesował się losami jego żony i dzieci. Może uważali, że wojna dała dobry pretekst do tego, aby nie szukać rodziny po zmarłym synu i bracie Józefie? Jednak moja ciocia Czesia uparła się i postanowiła zadziałać. W wyniku jej poszukiwań dowiedzieliśmy się, że Maria i Waleria mają się dobrze i obie mieszkają w Wielkiej Brytanii: Maria w Nottingham, a Waleria w Luton. Nie mam pojęcia, skąd ciocia miała tę informację, ważne, że postanowiła się z nimi skontaktować. Efektem było zaproszenie Czesi do ciotki Marii, do Nottingham.

Siostry mojego dziadka: Marya i Walerya – Stanisława, z domu Skórskie, zamieszkałe w Wielkiej Brytanii.

Żałuję, że zbyt mało interesowałam się wiadomościami, które od ciotek z Anglii przywiozła ciocia Czesia. Dowiedzieliśmy się, że pradziadek Franciszek po wojnie wraz córką Anielą przyjechał do Polski i osiadł gdzieś na Śląsku Opolskim. Wówczas pradziadek już nie żył, jednak żyła jeszcze jego córka Aniela, która zmarła w 1994 roku.

Nie mam pewności, a raczej tylko przypuszczenie, że w Gliwicach lub Kluczborku mieszkała jeszcze jakaś kuzynka. Pamiętam też zdjęcie pradziadka zrobione prawdopodobnie na wschodzie. Wyglądał na nim bardzo szykownie. Niestety, nie mamy tej fotografii w rodzinnym archiwum. Dzisiaj już wiem, że mój pradziadek Franciszek Skórski i jego córka Aniela po wojnie zamieszkali w Kluczborku lub jego okolicach i tam dożyli swoich ostatnich dni. Obydwoje zostali pochowani na tamtejszym cmentarzu.

Grób Franciszka i Anieli Skórskich (ojca i córki) na cmentarzu komunalnym w Kluczborku. Zdjęcie ze strony www cmentarza komunalnego (wyszukiwarki grobów) w Kluczborku.

Pamiętam pewną wizytę u cioci Czesi. Oprócz nas, czyli moich rodziców, mnie i mojej siostry, była również jakaś kobieta – prawdopodobnie właśnie kuzynka z Gliwic. Owa pani wydawała mi się wówczas zupełnie obca. Myślę, że byłam zbyt mała, aby rozumieć ważność takich spotkań i traktować je emocjonalnie, tym bardziej, że moja mama nigdy nie angażowała się w poszukiwanie rodziny Skórskich, a wszystkie nowe informacje przyjęła dość chłodno.

Ciocia Czesia utrzymywała kontakt telefoniczny i listowny z ciotkami z Anglii do momentu ich śmierci: Waleria zmarła 10 lutego 1991 roku w Luton, a Maria 20 maja 1993 w Nottingham. Na nekrologach obu ciotek widnieją inne daty urodzin. W księgach metrykalnych Stanisława jest wpisana jako Waleria z datą urodzin 16 marca 1916 roku w Trościańcu Małym, zaś z nekrologu wynika, że była trzy lata młodsza i urodziła się 10 marca 1919 roku w Łuce Małej. Natomiast Maria według wpisu do ksiąg metrykalnych urodziła się 22 października 1920 r. w Złoczowie, a na nekrologu widnieje data 28 września 1921 roku. Takie same daty urodzin, jak na nekrologu, figurują również w dokumencie potwierdzającym ich służbę wojskową.

Swoją wiedzę, którą się tu dzielę, czerpałam z przekazów ustnych moich bliskich, z materiałów i dokumentów, do których udało mi się dotrzeć.

FOTOGRAFIE Z RODZINNEGO ARCHIWUM

 Moja babcia, Anastazja Skórska, w wieku około 60 lat (lata 60. XX wieku).

Ojciec mojej babci, Jan Bezpalko, z wnukami: Anną, Józiem i małą Czesią, w sadzie za domem w Trościańcu Małym. Zmarł w 1947 roku we Wrocławiu (lata 40. XX wieku).

Moja mama, Anna z domu Skórska, podczas Pierwszej Komunii Świętej, którą przyjęła w kościele Franciszkanów na Zamarstynowie we Lwowie, krótko przed wyjazdem do Polski (lata 40. XX wieku).

Starsza siostra mojej babci, Anna Wilk z domu Bezpalko. Sama będąc bezdzietną, razem z mężem Mikołajem pomagała babci wychowywać dzieci. Mieszkali we Wrocławiu w jednym domu, prowadząc wspólne gospodarstwo (lata 50.-60. XX wieku).

Od lewej: wujek Mikołaj Wilk, siostra mojej mamy – Czesia, babcia Anastazja i moja mama Anna. Fotografia jest zrobiona w sadzie wujostwa w latach 50. XX wieku.

Moja mama Anna Skórska – zdjęcia z czasów, gdy chodziła do szkoły, o czym świadczą mundurki szkolne (ok roku 1948-55)

Moja mama Anna Skórska (ok. roku 1958).

Starszy brat mojej mamy – Józef Skórski. Jako syn pierworodny imię dostał po ojcu i dziadku ze strony matki.

Młodsza siostra mojej mamy Cecylia-Luba, w domu zwana Czesią (ok 1960 r.).

Dwie Marie: matka i córka. Z lewej strony siostra babci – Maria p.v. Dziedzic, s.v Koziej i jej córka p.v Michułka, s.v Sekuła (lata 50. XX w.)

DOKUMENTY

Wpis do księgi metrykalnej: świadectwo chrztu mojej mamy, Anny Anieli Skórskiej. Chrztu udzielił ksiądz Michał Krall. Matką chrzestną mojej mamy była siostra babci, Anna Wilk. Księgi metrykalne parafii Zazule Kozaki. Archiwum Diecezjalne w Zielonej Górze

Wpis do księgi metrykalnej: świadectwo chrztu siostry mojej mamy, Cecylii- Luby. Jej ojcem chrzestnym był mąż siostry mojej babci, Mikołaj Wilk. Księgi metrykalne parafii Zazule Kozaki. Archiwum Diecezjalne w Zielonej Górze


Wujek Mikołaj Wilk (1891-1978)

Mikołaj Wilk urodził się 4 grudnia 1891 roku na Zazulach koło Złoczowa (a może w Prusach? – w Status Animarum (księdze dusz parafii Zazule-Kozaki) przy dacie urodzin widnieją Prusy – i trudno rozstrzygnąć czy chodzi o wieś koło Lwowa o tej nazwie, czy o państwo). Był synem Wawrzyńca i Rozalii z domu Siutryk. Brał udział w I wojnie światowej. Z zawodu był garbarzem, pracował w garbarni we Lwowie, a potem we Wrocławiu. Pierwsze małżeństwo zawarł w Trościańcu Małym z krajanką Anną Bezpalko. Z nią przyjechał do Polski, do Wrocławia. Tutaj zapuścili korzenie. Choć nie mieli własnych dzieci, Mikołaj i Anna bardzo kochali dzieci Anastazji – siostry Anny i pomagali w ich wychowaniu. Potem pielęgnowali dzieci ich dzieci, czyli moją mamę Annę, która nosi imię po chrzestnej Annie Wilk, ciocię Czesię i wujka Józka. Kolejno bawili moją siostrę (to ją najbardziej kochali), małego Marka (zmarł cztery miesiące po urodzeniu) i na końcu mnie.

Wujka Mikołaja pamiętam, jak był już stary. Zresztą dla mnie zawsze był stary. Miał białe włosy i był bardzo wysoki. Mieszkał we wrocławskiej Leśnicy, w małym domku otoczonym ogrodami i sadem. W sadzie mogłam bawić się do woli, a poprzez zabawę uczyć się i doświadczać nowości. W sadzie była kwietna łąka. Latem, kiedy trawa była wysoka, różnorodność dzikich kwiatów przeogromna, łąka wabiła owady. Wśród tej rzeszy latających stworzeń były także motyle. Wchodziłam w trawiasty busz, rozkładałam ręce, a motyle przysiadały na moich ramionach. Uwielbiałam to. Mogłam tak stać i stać, zachwycając się pachnącym latem i motylami. Potem wujek kosił trawę kosą. Pamiętam, jak mu się przyglądałam. Wysoki, w koszuli z podwiniętymi rękawami kosił falujące morze traw, a ścinane źdźbła układały się za kosą jak autentyczne fale. W mojej wyobraźni było to prawdziwe morze i kolejna okazja do zabawy.

Moja mama Anna i jej siostra Czesia w wujkowym sadzie we Wrocławiu Leśnicy, lata 50. XX wieku.

Wujek Mikołaj Wilk, moja ciocia Czesia, babcia Anastazja i moja mama Anna. Zdjęcie zrobione w sadzie, a raczej w części warzywnej wydzielonej z sadu.

Zdjęcie grupowe zrobione w tym samym miejscu i w tym samym czasie. Oprócz rodziny są tam jeszcze sąsiedzi i jacyś znajomi. Może to były imieniny cioci Ani?

Ciocia Ania Wilkowa (z domu Bezpalko), pierwsza żona wujka, zmarła, gdy miałam dwa lata. Prawie jej nie pamiętam. We wspomnieniach pozostała migawka, jak stała w ganku i wycierała ręce w fartuch. Duża kobieta z ciemnymi włosami – to wszystko, co pamiętam. Jej postać znam tyko z przekazów ustnych. Wiem, że posługiwała się językiem polskim i ukraińskim, szczególnie, gdy zwracała się do wujka. Charakter miała raczej porywczy, ale wszyscy mówili, że była dobrym człowiekiem.

Anna Wilk z domu Bezpalko.

Bardzo kochała zwierzęta: zarówno gospodarskie, jak i domowe. Psy i koty w domu cioci były rozpieszczane i mogły robić, co tylko im w zwierzęcej duszy zagrało. Słyszałam też historię o tym, jak pewnego razu okładała sąsiada drewnianym kołkiem za to, że bił krowę, którą prowadził z pastwiska. Sąsiad nic cioci za tę zniewagę nie zrobił, gdyż miał wobec niej dług wdzięczności. Gdy był bardzo chory na zapalenie płuc, stawiała mu bańki i tym samym uratowała życie.

Wiem, że ona i jedna z sąsiadek zajmowały się, jak to dziś zwykło się mówić, leczeniem niekonwencjonalnym. Kiedyś moja mama, będąc jeszcze uczennicą, wyskoczyła z tramwaju i stłukła sobie kolano. Kolano spuchło, ale mama nie przyznała się, co było tego powodem. Ciocia zawołała sąsiadkę i obie uznały, że jest to ,,róża”, którą trzeba spalić. Nie wiem, na czym dokładnie polegało palenie ,,róży”, ale coś we dwie nad maminym kolanem paliły i szeptały, a im wyżej ulatywał dym, tym bardziej ustępowały objawy. Nie wiem, czy pomogły domowe okłady, czy palenie ,,róży” – ważne, że kolano mamy jest sprawne do dziś.

Ciocia i wujek mieszkali w jednym domu z babcią Anastazją. Babcia i wujek pracowali, a ciocia Ania zajmowała się gospodarstwem i dziećmi. Moi rodzice po ślubie krótko mieszkali razem z wujostwem, babcią i rodzeństwem mamy. Kiedy urodziła się moja siostra, wujek i ciocia pomagali w jej wychowaniu. Nie trwało to długo, ponieważ rodzice wyprowadzili się do własnego mieszkania, a w pokoikach na piętrze zamieszkała ciocia Czesia z mężem Czesławem Tarnawskim. Tu przyszedł na świat ich synek Marek, ale niestety zmarł, mając zaledwie cztery miesiące. Dom się trochę wyludnił: my mieszkaliśmy z babcią w osobnym domu, ale niedaleko wujka, a razem z nim i ciocią mieszkała młodsza siostra mojej mamy – Czesia z mężem. Ja od zawsze przebywałam w tym domu ,,gościnnie”, chociaż traktowałam go jak swój. Każdą wolną chwilę spędzałam u cioci Czesi, bawiąc się w sadzie albo w obejściu. Tam zawsze było ciekawie. Sad dostarczał mnóstwo wrażeń. Mogłam się w nim bawić do woli. Bardzo lubiłam ten dom, a szczególnie kuchnię. Zawsze pachniało w niej miętową herbatą – taką na co dzień piło się u wujka.

W kuchni było duże okno, inne niż w sąsiednich domach (całe osiedle był zabudowane domami bliźniaczymi, jedynie dom wujka stał samotnie, sąsiedzi byli po drugiej stronie ulicy). Pod oknem stał duży poniemiecki stół, przy którym gromadziła się rodzina. Zresztą w całym domu były meble poniemieckie. Dopiero ciocia Czesia na swoim pięterku wymieniła je na nowoczesny PRL, ale u wujka były aż do jego śmierci w 1972 roku. Potem dom przeszedł w obce ręce i nie ma już po nim śladu. Nie ma domu, mebli, sadu, łąki i ludzi, którzy tam mieszkali.

Ale wróćmy do lat sześćdziesiątych, kiedy gospodynią była ciocia Ania. Pamiętam jedną Wigilię przy tym wielkim stole w kuchni i śledzie na półmisku. Właściwie to tylko tyle pamiętam: duży stół i śledzie. Byłam wtedy bardzo mała. Z późniejszych lat, kiedy w kuchni były już inne gospodynie i nie wolno mi było zaglądać w każdy kąt, nie mam tak ciepłych wspomnień, ale bardzo dobrze pamiętam stary piec, gdzie w duchówce suszyły się jabłka, gruszki i śliwki.

Obok pieca były małe drzwi, które prowadziły do spiżarni, a z niej przechodziło się do obórki. W kuchni był też wielki kredens i radio z mrugającym zielonym okiem. Na ścianie wisiał duży zegar z wahadłem, zamknięty w drewnianej skrzynce, który wygrywał kuranty.

Ciocia Ania odeszła w 1966 roku, a wujek ożenił się po raz drugi. Jego żoną została Franciszka. Ją już pamiętam dobrze. Chyba nie byli razem szczęśliwi. Nie lubiłam jej. Kobieta zimna, chytra i nieładna – tak wyglądała w moich dziecinnych oczach. Całe szczęście, że dzięki obecności wujka nie zostałam pozbawiona dostępu do sadu i łąki, chociaż wtedy musiałam już pytać o zgodę, czy mogę się tam bawić.

Wujek coraz bardziej się pochylał, więcej przysypiał w swojej stodole, ale ciągle był jeszcze dość silny, żeby do nas przychodzić. Pamiętam, że zawsze coś dla nas przynosił. Były to przeważnie owoce z sadu lub jakieś przetwory. Pewnego razu kupił mi złoty zegarek, ale byłam za mała, żeby go nosić i nie wiem, do kogo trafił. Do mnie już nie wrócił. Wujek często przekręcał moje imię. Bardzo tego nie lubiłam i złościłam się na niego. Dzisiaj myślę, że nie robił tego celowo, po prostu starość dawała mu się we znaki. Gdybym wtedy rozumiała starych ludzi tak, jak rozumiem ich dzisiaj, to wiem, że pozwoliłabym mu mówić na siebie, jak chciał i słuchałabym jego opowieści przepełnionych wiedzą na temat świata, którego już nie ma. Przykro mi dzisiaj, że nie byłam dość ciekawa czasów, w których żyli moi bliscy, nie wykorzystałam ich obecności w moim życiu i pozwoliłam im odejść, nie utrwalając we właściwy i skuteczny sposób wiedzy o „ich” świecie.

W 1968 roku umarła moja babcia Anastazja Skórska z domu Bezpalko. Jak ją pamiętam? Mała, przygarbiona, chora, z książeczką do nabożeństwa lub różańcem w dłoni. Babcia nie bawiła się ze mną, nie opowiadała bajek. Babcia po prostu była. Nie pamiętam jej uśmiechniętej ani smutnej. Nie pamiętam jej głosu. Nigdy nie narzekała, nawet jak broiłam lub jej dokuczałam.

Pamiętam wrześniowy ciepły dzień, kiedy ciocia Czesia wybierała się do niej do szpitala. Przyszła do nas zabrać coś, co miała dostarczyć do szpitala. Właśnie wtedy przyszedł telegram, że babcia umarła. Pamiętam smutek w domu, a szczególnie rozpacz mojej cioci. Potem był pogrzeb.

I tak z trzech sióstr Bezpalko została tylko Maria, która dożyła 82 lat. Wszystko, co wiem o babci, to informacje przekazywane w rodzinie z ust do ust. Wiem, że babcia, będąc panienką, chorowała na płuca. Praca fizyczna na gospodarstwie w Trościańcu, wychowywanie dzieci, strata męża, wojna, przyjazd do Polski i ponownie ciężka praca, nadszarpnęły jej zdrowie.

Po wojnie rodzina mojego dziadka nie próbowała odnaleźć babci, choć dziś wiem, że zdawali sobie sprawę z jej położenia. Byłam wtedy mała i nie rozumiałam tragedii, jaką przeżyła. Dziś mnie to boli i jest mi przykro, że jej czasem dokuczałam. 26 listopada 1971 roku umarła druga żona wujka Wilka. Mikołaj miał 80 lat i po raz trzeci stanął na ślubnym kobiercu, tym razem z Anielą Dulas. Podczas, gdy nad drugim małżeństwem Mikołaja rodzina przeszła do porządku dziennego, akceptując jego wybrankę, tak związek z Anielą był całkowitą porażką. Myślę, że wujek po prostu bał się samotności. Zdawał sobie sprawę, że nie może zamieszkać z nami, zaś wspólne mieszkanie z ciocią Czesią i jej rodziną nie układało się po jego myśli. Był coraz starszy, a co zatem idzie, mniej samodzielny. Pamięć też zaczynała płatać figle. Był częstym gościem w naszym domu, ale najlepiej czuł się u siebie, mimo, że obecna żona nie dbała o niego należycie. Wujek krótko przed śmiercią chciał przepisać swój dom mojej siostrze. Czuł, że wszystko, co ma, może zostać w obcych rękach. Niestety, moja mama nie zgodziła się na przejęcie majątku wujka i tak jak się obawiał, dom i obejście po jego śmierci odziedziczyła trzecia żona. Wujek zmarł w sierpniu 1978 roku przeżywszy 87 lat.

Maria Koziej

          Maria to druga siostra mojej babci. Urodziła się 15 września 1900 roku w Trościańcu Małym, zmarła 19 listopada 1982 roku we Wrocławiu. Po wojnie przyjechała tutaj ze swoją córką Marią i wnukiem Januszem. Zamieszkała po sąsiedzku przy tej samej ulicy, co wujostwo Wilkowie i moja babcia. Przed wojną wyszła za mąż za Franciszka Dziedzica i mieszkała w osobnym gospodarstwie w Trościańcu Małym. Potem wyjechała razem z mężem do Belgii. Będąc w drodze, na terenie Niemiec 10 sierpnia 1923 roku w miejscowości Gotlinger (?) urodziła córkę Marię. Następnie wróciła z dzieckiem do Lwowa i pracowała w garbarni. W tym czasie we Lwowie mieszkali również wujostwo Wilkowie i moja babcia z dziećmi.

Podczas wojny córka cioci Marii – także Maria, wyszła za mąż za Czesława Michułkę i zamieszkała w Częstochowie. W roku 1945 Maria urodziła syna Janusza, a po niedługim czasie umarł jej mąż Czesław. Z tego powodu ciocia Maria – seniorka przyjechała z Kresów wcześniej niż reszta rodziny i udała się do Częstochowy, aby zabrać córkę i wnuka do Wrocławia. Jej mąż pozostał w Belgii, nigdy już nie wrócił do córki i żony. Ostatecznie wzięli rozwód, a ciocia Maria po raz drugi wyszła za mąż – za Kazimierza Kozieja. Ślub wzięli 3 sierpnia 1948 roku. Cioci córka również ponownie wyszła za mąż za Ryszarda Sekułę 2 sierpnia 1952 roku. Wyprowadzili się do Katowic, gdzie Ryszard pracował na kopalni, a Marysia zajmowała się domem. Tutaj urodziło się jeszcze dwóch synów: Jan i Henryk. We Wrocławiu został najstarszy syn Marii – Janusz. Około roku 1967 Janusz założył rodzinę. Ożenił się w Wejherowie i sprowadził żonę do Wrocławia, gdzie zamieszkali razem w domu babci. 25 czerwca 1973 roku umarł drugi mąż cioci Marii, Kazimierz Koziej. Krótko po śmierci męża ciocia dostała udaru, którego skutkiem była utrata zdolności mówienia. Nie odzyskała mowy już do końca życia. Przeżyła męża o 11 lat, umarła 19 listopada 1982 roku. W następnych latach umarli: wnuk Janusz, córka Maria Sekuła, jej mąż Ryszard oraz syn Jan Sekuła, a także żona Janusza, Maria Michułka. W domu cioci Marii mieszkają jej prawnuczki – córki Janusza i Marii Michułków: Bożena i Renata.

Córka z matką: Maria i Maria (Dziedzic). Zdjęcie zrobione we Lwowie w Fotoatelier Skórski,ul. Jagiellońska, rok 1942.

Kuzynki: moja mama, Anna Skórska i Maria Michułka z synkiem Januszem (siedzą od prawej strony Maria Michułka, jej synek Janusz i moja mama Anna. Kim jest czwarta kobieta? – nie wiem).

Maria Dziedzic– babcia i Maria Michułka – mama z synem i wnukiem ,małym Januszem.

Dwa zdjęcia portretowe Marii z domu Dziedzic p.v Michułka s.v Sekuła zrobione we Lwowie  w Fotoatelier Skórski. Ok. 1942 rok?

Z całej rodziny, której korzenie są na Kresach: w Trościańcu Małym, Łuce, Perepelnikach i Lwowie, żyje tylko moja mama Anna. Niedługo skończy 88 lat i coraz trudniej z nią rozmawiać o minionych czasach. Józef – brat mamy, najstarszy z trójki dzieci Anastazji i Józefa Skórskich, urodził się 14 grudnia 1934 roku w Trościańcu Małym, a zmarł 31 maja 1989 roku w Dusznikach Zdroju. Nigdy nie założył swojej rodziny i przez lata był nieobecny. Dopiero pod koniec życia odnowił kontakty z siostrami i odszedł pogodzony z rodziną. Czesia, najmłodsza z rodzeństwa, chyba najbardziej empatyczna i ciepła, ukończyła szkołę pedagogiczną i do emerytury pracowała z dziećmi. Wyszła za mąż za Czesława Tarnawskiego, pochodzącego z okolic Tarnopola i w 1960 roku urodziła syna Marka, który zmarł mając zaledwie 4 miesiące. Po tej tragedii, po paru latach urodziła jeszcze córkę Sylwię. Wujek, mąż cioci, zmarł 18 marca 2008 roku, a ciocia odeszła 23 marca 2018 roku. Oboje są pochowani we wspólnym grobie z babcią Anastazją Skórską.

Moja mama Anna nigdy nie była zbyt rodzinna. Raczej zdystansowana i dość chłodna. Wyszła za mąż za wspaniałego człowieka – mojego tatę. Ślub wzięli w tutejszym kościele parafialnym pod wezwaniem Św. Jadwigi Śląskiej we Wrocławiu – Leśnicy w 1957 roku. Rok później na świat przyszła moja siostra Jadwiga, a sześć lat po niej urodziłam się ja – Beata. Dziś, doceniając wartość przeszłości, próbuję odtworzyć rodzinne korzenie i dzieje przodków, a także nawiązać i podtrzymać kontakty z żyjącymi krewnymi.

Trzy siostry z domu Bezpalko: Maria (15.09.1900-19.11.1982), Anna (……-1966) i Anastazja (14.04.1903-11.09.1968)

Rodzeństwo Skórskich

Józef (14.12.1934-31.05.1989), Anna (08.08.1937-), Czesława (20.07.1940-23.08.2018)

Wujek Czesław Tarnawski Ciocia Czesława Tarnawska

Chrzest małego Marka synka Czesławy i Czesława Tarnawskich. Moja mama Anna jako matka chrzestna. 1960 r.


Jeśli możesz uzupełnić wiadomości o mojej rodzinie napisz:

Beata Piecuch, 09.02.2025, kontakt: gigapuh@interia.pl

Kolejne moje rodzinne opowieści znajdziesz na stronie: Bezpalko, Skórscy, Wilkowie. Perepelniki – Łuka – Trościaniec Mały – Wrocław.


INNE ŹRÓDŁA DOTYCZĄCE RODZIN SKÓRSKICH

Baza Ofiar Zbrodni Wołyńskiej: Józef Skórski

NAZWISKO I IMIĘ / ZBRODNIA Skórski Józef

Data śmierci / Data zbrodni 1944-07

Informacje / Okoliczności śmierci Ur. 15-04-1907 r., syn Franciszka. Został zamordowany przez banderowców w lipcu 1944 r. podczas pobytu w pracy w kopalni w Złoczowie.

Narodowość / Przynależność etniczna: polska, Miejsce zamieszkania: Lwów.

Źródło: AIPN Wr 15/1106. Akta Sądu Grodzkiego we Wrocławiu uznanie za zmarłego Józefa Skórskiego.


PERSONEL POLSKICH SIŁ POWIETRZNYCH W WIELKIEJ BRYTANII 1940 -1947 – Więcej na: https://listakrzystka.pl

Klima Maria (Skórska), 2792768, nr sł. WAAF, ur. 28.09.1921, Łuka Mała, Polska, Ukraina, zm. 20.05.1993, Nottingham, Wlk. Brytania, LACW ochotniczka, pomoc mechanika.

Strzesak Stanisława (Skórska), 2792767, nr sł. WAAF, ur. 10.03.1919, Łuka Mała, Polska, Ukraina, zm. 10.02.1991, Luton, Wlk. Brytania, LACW starszy szeregowiec, pomoc kucharza.

Roman Skórski, P-2243/704782, nr sł. RAF, ur. 09.07.1911, Jarczowce, Polska, Ukraina, zm. 16.11.2003 PA/USA, F/O porucznik, oficer techniczny.

Stanisław Skórski, 781222 nr sł. RAF, ur. 31.01.1911, Lwów, Polska, Ukraina, zm. 2003, Sao Paulo Brazylia, Cpl plutonowy, pilot

Zdzisław Skórski, 780352 nr sł. RAF, ur. 25.03.1908, Złoczów, Polska, Ukraina, zm. Brazylia, LAC plutonowy, fotograf.

Inne:

Skórski Kazimierz (1881–?). Fotograf zawodowy, w 1. dekadzie w. XX czynny w Złoczowie, następnie we Lwowie, m.in. jako kierownik pracowni fotograficznej W. Borzemskiego. W r. 1913 otworzył własny zakład we Lwowie przy ul. Sykstuskiej 9 (później przez pewien czas prowadzony wspólnie z L. Wieleżyńskim). Od r. 1918 miał atelier („Zakład Fotograficzno-Portertowy”) przy ul. Kopernika 22. Autor m.in. widoków Złoczowa i Morszyna-Zdroju, rozpowszechnianych na pocztówkach. W r. 1922 na zlecenie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości fotografował dzieła rzemiosła artystycznego w zbiorach lwowskich (m.in. Muzeum Lubomirskich, Muzeum Przemysłowym, Muzeum im. Jana III Sobieskiego, Muzeum Dzieduszyckich). Brał udział w Ogólnopolskiej Wystawie Artystycznej Fotografii 1932.

Bibliografia:

„Gazeta Narodowa”, 1913, nr 109, 11 V, s. 2.

Ogólnopolska Wystawa Artystycznej Fotografji, Kraków 1932, s. 16.

Żakowicz A., Fotografowie zawodowi w latach 1860–1914, [w:] Dawna fotografia lwowska 1839–1939, A. Żakowicz (red.), Lwów 2004, s. 51, 73.

Dawna fotografia lwowska 1839–1939, A. Żakowicz (red.), Lwów 2004, s. 174, 181.

Żakowicz A. i współpracownicy, Fotografia galicyjska do roku 1918. Fotografowie Galicji, Tatr oraz księstwa cieszyńskiego, Częstochowa – Katowice – Lwów 2010, s. 118.

W. Walanus, Biogramy fotografów czynnych na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej do roku 1939 (wybór), w: (Nie)utracone dziedzictwo. Inwentaryzacja zabytków sztuki na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, R. Nestorow, D. Nestorow, P. Jamski (red.), Kraków 2022.

B. Obertyńska, Perepelniki, Goszyce 2010.

B. Mykietów, Status animarum – Spis Familij obrządku łacińskiego parafii Zazule – Kozaki. 1905-1922. Amrozy Iwaczów Kozaki Kozakowa Góra Łuka Monastyrek Obertasów Podlipce Trościaniec Mały Zazule, Zielona Góra 2017.

T. J. Krzystek, Lista Krzystka. Polskie Siły Powietrzne w Wielkiej Brytanii 1940 – 1947.

Instytut Pamięci Narodowej – Baza ofiar Zbrodni Wołyńskiej – Zbrodnia Wołyńska.

Archiwum Diecezjalne w Zielonej Górze – Akta metrykalne.

Archiwum rodzinne.