Dedykuję tym, których nigdy nie poznałam,
albo znałam za krótko
Renata Orzech
Złoczów, lata 40. XX w. Rodzina Z.
Na zdjęciu bratowa mojej babci Stefanii, Anna Z. z dziećmi. Kopię tego zdjęcia przesyła ich ojcu, do obozu jenieckiego Stalag VIIA.
Władysław Z., mąż Anny, zostaje wzięty do niewoli już we wrześniu 1939 roku podczas Kampanii Wrześniowej i przetransportowany do obozu jenieckiego Stalag VIIA, niedaleko Monachium.
W grudniu zaczynają przychodzić pierwsze listy z obozu. Mąż tęskni za dziećmi, kocha żonę, płacze po nocach i myśli o nich nieustannie. Matka nie zważając na koszty i siarczysty mróz, zabiera dzieci do fotografa, a odbitkę czym prędzej posyła ukochanemu małżonkowi.
Niestety, ta historia nie ma happy endu. Ot, proza życia.
Listy przychodzą coraz rzadziej, a po roku przestają przychodzić zupełnie. Anna więdnie z tęsknoty, czeka na Władysława, szuka, pisze, znikąd żadnych wieści. W końcu w ostatnim z możliwych terminów repatriacji, za namową rodziny wyjeżdża do Polski.
Powoli traci nadzieję, już wie, że małżonek nie wróci. Wreszcie w 1956 roku, znajdują świadków, którzy zaświadczają na podstawie obozowej korespondencji, że tak kochający mąż i ojciec, gdyby tylko żył i był trzeźwy na ciele i umyśle, dokonałby wszelkich starań i wrócił na łono rodziny.
Władysława uznaje się za zmarłego. Anna może ułożyć sobie życie na nowo.
Babcia Stefania póki żyje, co roku w dniu urodzin brata daje na mszę za spokój jego duszy. Tymczasem on żyje i ma się dobrze. Po latach dowiadują się, że po wyzwoleniu wybrał wolność, nowe życie w Australii i nową rodzinę.
Bardzo lubię to zdjęcie ze względu na kompozycję.
Matka stoi i rękami obejmuje dzieci, tworząc jakby piramidę. W tym geście po prostu czuć jej miłość i troskę o chłopców. Została sama i musi sobie poradzić. Najmłodszy syn mnie rozczula, zapewne znosił ubrania po starszych braciach. Ubrany jest w za duże spodnie, a w płaszczyku brakuje guzików.
Anna pełna obaw i nadziei patrzy w obiektyw, jeszcze nie wie, że właśnie pisze się jej historia, pełna nieukojonej tęsknoty, zawiedzionej miłości i zdradzonych uczuć.
Moja babcia Stefania Z. i dziadek Antoni M. lata 50. XX w.
Jeśli ktokolwiek i kiedykolwiek oglądając moje zdjęcia i czytając historyjki pod nimi, dokona odkrycia i coś sobie przypomni, albo rozpozna którąś z widocznych tam osób, proszę o kontakt.
Renata Orzech
Adres do kontaktu: naciao@op.pl
Inspiracja i wsparcie, Bogusław Mykietów – Kresowianin i daleki kuzyn
4 odpowiedzi na “Z kresowego albumu dziadka (1). Krótka historia na starym zdjęciu zapisana: Złoczów, czas wojny.”
Możliwość komentowania została wyłączona.