Rodzina M.
Osoby:
- Teodor M. i Franciszka z domu Radomska, moi 3x pradziadkowie.
- Jan M. i Maria z domu Dmytryszyn, moi 2x pradziadkowie. Jan to najstarszy syn Teodora.
- Filip M. i Katarzyna z domu Dmytryszyn, moi pradziadkowie.
Filip to syn Jana i wnuk Teodora. Katarzyna to córka Grzegorza Dmytryszyn i Doroty z domu Heimberger, wnuczka osadników niemieckich.
- Michał M. to syn Filipa i Katarzyny, najstarszy brat mojego dziadka Antoniego.
Strutyn. Miejscowość w obwodzie lwowskim, oddalona zaledwie 5 km na południowy wschód od Złoczowa.
Mapa okolic Złoczowa. Folwarki i Strutyn
Rodzina M. przybyła do Strutyna z Milatyna, w pierwszej połowie XIX w. Nestor rodu Teodor M. piastował w Milatynie stanowisko leśniczego (custos sylvarum). W Strutynie, po śmierci miejscowego leśniczego powstał nagle wakat. Z nieznanych mi przyczyn Teodor postanowił zgłosić swoją kandydaturę na tą posadę i został przyjęty, a niebawem cała rodzina wraz z nim przeprowadziła się właśnie do Strutyna.
Teodorowi w pracy z czasem zaczyna pomagać jego najstarszy syn, Jan M. i to on przejął wkrótce po ojcu obowiązki leśniczego, co odnotowane jest w metrykach.
Od tej pory losy mojej rodziny związane są z tym rejonem. Tutaj rodzą się im kolejne dzieci, zawierane są małżeństwa, opłakuje się i chowa zmarłych. Stąd też wyrusza się na wojny, a na koniec ucieka w pośpiechu, ratując swoje życie w 1945 roku.
Strutyn, późna jesień, lata 30. XX w.
Wieczór. Michał M. siedzi sam w pustej izbie.
Noce są już mroźne, w chacie jest zimno, a pod kuchnią dawno już wygasł żar. Blady blask księżyca wnika przez okna do izby i delikatnie rozświetla liche sprzęty. Młody mężczyzna siedzi przy stole i powoli sączy wódkę z butelki.
Czeka na żonę.
To już nie pierwszy raz, kiedy tak jej wygląda, a ta znowu nie wraca nocą do domu. Michał ma tego dosyć, przełyka ślinę i spuszcza oczy. Topi swój smutek i tęsknotę w alkoholu. Pije, bo pragnie zapomnieć, chce ukoić ból i zranione serce oraz ten palący wnętrzności wstyd. A przecież jeszcze tak niedawno dobrze im było razem, byli w sobie tacy zakochani i tacy szczęśliwi.
Michał, lata 30. XX w., Złoczów
Kilka lat temu, gdy poznał piękną Magdalenę, oszalał ze szczęścia. Ona śliczna blondynka z oczami jak niezapominajki, on postawny brunet, zadurzyli się w sobie bez pamięci. Obydwoje pragną ślubu byle szybko, ale matka Michała, Katarzyna nie aprobuje Magdaleny.
– Z jakiego powodu? Czego ona chce od mojej Magdy? Gdyby żył ojciec, na pewno by mnie wspierał.
Matka zgorzkniała po jego śmierci, sama wychowuje czwórkę dzieci i zapomniała już widać co to miłosne uniesienia.
– Ktoś jej coś naplotkował o Magdzie, że nie robotna, że kochliwa i figlarna, że lubi się bawić i nie dba o dom. Oj tam, baby zawsze gadają i mielą jęzorami.
Katarzynie pomału zaczyna brakować argumentów i sił na walkę z synem, w końcu daje pierworodnemu przyzwolenie na ów ślub, choć przeczuwa nadchodzące problemy i wiszące w powietrzu fatum.
Tego długiego, zimnego, jesiennego wieczoru, kiedy Magdalena wreszcie się pojawia, młodzi kłócą się bardzo. Wstawiony i zdenerwowany Michał postanawia opuścić żonę i wynieść się z domu do swojej matki. Chwiejnym krokiem zmierza w kierunku jej chaty, po drodze ześlizguje się z mostku i wpada do płynącej środkiem wsi rzeki. To Złoczówka, dopływ Bugu. Nie jest głęboka, ale woda w niej bardzo już zimna.
Przemarznięty dociera na miejsce o północy, jest mu zimno, ma dreszcze, matka kładzie go do łóżka. Niestety, ku rozpaczy Katarzyny i mimo jej troskliwej opieki, choroba się rozwija, pojawiają się powikłania, a wraz z nimi zapalenie płuc, Michał jest coraz słabszy, gaśnie w oczach i umiera na wiosnę następnego roku.
Urodziwa, acz niewierna Magdalena przeżyła Michała zaledwie o kilka lat. Jej umiłowanie do awanturniczego trybu życia i szemranego towarzystwa doprowadziło do tragedii. Podczas jednej z libacji w sąsiedniej miejscowości, zazdrosny kochanek strzelił do niej z pistoletu, w wyniku czego poniosła śmierć na miejscu, o którym to fakcie ochoczo donosiły lokalne gazety.
W chwili śmierci 22 maja 1937 roku Magdalena miała 27 lat.
Jeśli ktokolwiek i kiedykolwiek oglądając moje zdjęcia i czytając historyjki pod nimi, dokona odkrycia i coś sobie przypomni, albo rozpozna którąś z widocznych tam osób, proszę o kontakt.
Renata Orzech
Adres do kontaktu: naciao@op.pl
2 odpowiedzi na “Z kresowego albumu dziadka (7). Krótka historia rodzinna fatalnego zauroczenia i nieszczęśliwej miłości o tragicznym zakończeniu, na starym zdjęciu zapisana.”
Możliwość komentowania została wyłączona.